Upał...

Marek | Blog Marka | 2016-05-30, 19:54

Kabaret Starszych Panów w filmie pełnometrażowym. Ktoś pamięta? 1964 rok. Miałem 10 lat. Grażka mówi - wspominać! W dzieciństwie lato było fajne każdego roku. Czasem wyjeżdżaliśmy do Dziadków na Policzko. Ale w Szadku też nigdy nie było nudno. Ostatni autobus, który przyjeżdżał ze Zduńskiej Woli "nocował" w Szadku. Dzieciarnia zbierała się w rynku. Czekaliśmy na przejażdżkę. Kilka ulic, ale jaka to była frajda. Jazda bez biletów...




„Jadę autobusem prawdziwym”. W latach 1969 – 1973 dojeżdżałem codziennie do liceum w Zduńskiej Woli. Z Szadku przez Janiszewice albo Wojsławice. Na który pekaes udało się zdążyć. Jechały oba w okolicach 7.30. I zdążałem na 8 do szkoły. Były takie czasy. Piękne… Zimą czasem pomieszkiwałem w Zduńskiej u Cioci Sabci. Mieszkała na Łaskiej. Codziennie rano wychodziliśmy razem. Sabina do banku, do pracy, a ja dalej na Jasną do szkoły. Znaczy już wtedy robiłem dużo kroków! Nieświadomie… Ciocia Sabcia nauczyła mnie pić przed śniadaniem wodę z miodem i cytryną. Robię to do dziś. Dziś rano Grażka zapytała mnie, czy mam jakieś złe wspomnienia z dzieciństwa. Może niepotrzebnie powiedziałem o tym, jak bardzo się bałem dentysty w szkole. Przyjmował we wtorki, czwartki i soboty. To nie były moje ulubione dni. Tak, bałem się dentysty, a jeszcze bardziej jego pomocnika, Pana Seweryna, który mógł nagle wejść na lekcje i powiedzieć: Niedzwiecki na fotel! Na przerwach uciekałem najdalej od gabinetu. No bo wtedy to bolało! Teraz to zupełnie inna sprawa. Lubię chodzić do Pana Piotra. Nigdy nie boli, zawsze jest miło, sympatycznie, szybko i sprawnie. Zawsze mam trochę „pietra”, kiedy wchodzę do gabinetu i chyba dlatego staram się zapisać jako pierwszy. Nie muszę wtedy czekać. A poza tym zawsze mogę poprosić o znieczulenie. Fajne są teraz czasy…
Płyta na dziś: Rumer „B Sides & Rarities”. W sam raz przed Jej koncertem na Ladies Jazz Festival w Gdyni. 9 lipca. Proszę nie przegapić, bo to pierwszy i jedyny koncert Rumer w naszym kraju. A Rumer śpiewa prawie jak Karen Carpenter…
Wino na dziś: białe, bo upał. Lindeman’s Bin 65 Chardonnay 2014, South Eastern Australia. Ciągle najlepsze białe, jakie piłem… A może to tylko chodzi o piękne wspomnienia?
Zdjęcia. Powrót do Mt.Field National Park, Tasmania. 22.12.2010. Piękny był dzień…
Najpierw pojawiła się tęcza. Potem spadł deszcz. Taki ładny… A następnie gruchnęło burzą. Dobrze, bo deszcz potrzebny, a temperatura spadła w mieszkaniu o dwa stopnie. I znowu da się żyć.

Upał...Upał...Upał...Upał...
Upał...Upał...Upał...Upał...
Upał...Upał...Upał...Upał...
Upał...Upał...Upał...Upał...
Upał...Upał...Upał...Upał...
Upał...Upał...Upał...Upał...
Upał...Upał...Upał...Upał...
Upał...Upał...Upał...Upał...
Upał...Upał...Upał...Upał...

Pozostałe wpisy
» To jest mój sen... (2024-04-23, 19:54)
» Król Kazimierz... (2024-04-20, 19:54)
» Zimna wiosna... (2024-04-16, 19:54)
» Magiczne oko... (2024-04-13, 19:54)
» Weź to serce... (2024-04-11, 19:54)
» Zaćmienie... (2024-04-09, 19:54)
» Wojownicy... (2024-04-06, 19:54)
» Eagles... (2024-04-04, 19:54)
» Siłacz... (2024-04-02, 19:54)
» Biała kiełbasa... (2024-03-30, 19:54)
Marek Niedźwiecki RSS Feed

Ten blog to wyraz moich osobistych poglądów. MN