Hobart, stolica Tasmanii…
czwartek, 9 lipca 2009
Wakacje, słodkie wakacje. W środku ichniej zimy. Ale jaka to zima? Proszę popatrzeć na zdjęcia. Jest pięknie, po prostu pięknie. Spałem długo i chłodno, bo za oknem było około zera. W dzień temperatura dochodziła pewnie nawet do 20 stopni w słońcu. Pojechaliśmy z Piratami na lunch do Peppermint Bay. Ja ciągle jem rybę i bardzo mi smakuje. Trevalla albo coś podobnego. Białe mięso, bez ości i nie pachnie zbytnio rybą. Tak lubię… Do ryby kieliszek Sauvignon Blanc. Cudownie pasuje. No i sesje zdjęć po drodze.
Za każdym zakrętem pokusa, żeby się zatrzymać i strzelać. Pogoda jak na zamówienie. Tak ma być kilka dni. Potem zacznie padać deszcz. No ale wtedy my już będziemy w Craddle Mountain. Nie bardzo chce mi się wierzyć, że tutaj jestem. To trochę jak sen, jak marzenie. A najważniejsze jest to, że czuję się tutaj jak u siebie. Bo jak to już kiedyś ustaliliśmy lubię wracać do miejsc ulubionych. A to jest jedno z nich. Jutro Bruni Island z Piratem, bo Gunia do pracy. Pojutrze Salamanca Market… Niby ciągle to samo, ale zawsze jest jednak inaczej. Po powrocie z lunchu do miasta zakupiłem ubranka „snowgum”. 100% merino wool. Cienkie, a grzeją. Przydadzą się tu i tam. Gunia pokazała mi na mapie całą moją wyprawę do Kimberley. A może by się jeszcze wycofać? Nie ma mowy! Będzie zjawiskowo… Zanosi się na coś absolutnie wyjątkowego. I tego się trzymam… Odpoczywać jest bosko. Na obiad pizza domowa, a do tego Possums Vineyard Shiraz 2005 z McLaren Vale. Czyż życie nie jest shirazem?
Pozostałe wpisy
» To jest mój sen... (2024-04-23, 19:54)
» Król Kazimierz... (2024-04-20, 19:54)
» Zimna wiosna... (2024-04-16, 19:54)
» Magiczne oko... (2024-04-13, 19:54)
» Weź to serce... (2024-04-11, 19:54)
» Zaćmienie... (2024-04-09, 19:54)
» Wojownicy... (2024-04-06, 19:54)
» Eagles... (2024-04-04, 19:54)
» Siłacz... (2024-04-02, 19:54)
» Biała kiełbasa... (2024-03-30, 19:54)