Marek Niedźwiecki

Miałem dziś w planach Tonacji "Don't Play That Song" w wykonaniu Arethy Franklin. Na koniec audycji... Przypomniałem jednak "1984" Maanamu, bo jutro msza za spokój duszy Kory. 7.15 Kościół pod wezwaniem Wszystkich Świętych, Warszawa, Plac Grzybowski. Będę tam, bo jak nie być? Ale czy uda się coś powiedzieć? Aretha - królowa muzyki soul. Już na zawsze. Choroba nam Ją zabierała już od lat, ale boli. 41 lat po śmierci Króla Rock & Rolla. Madonna ma dziś 6.0. A mnie dopada jet lag...




DreamLiner wylądował 0 9.40. Pół godziny później byłem w domu. Po pierwsze podlać kwiaty... Zniszczenia nie są wielkie. Po drugie bazarek. Wyludniony dziś, bo mamy wszak kolejny długi weekend. Nic to, pomidory, chleb, ziemniaki. Wystarczy... Myśliwiecka. Też trochę wyludniona, bo urlopy i wakacje. Jak dobrze być w domu. Drugie pranie się kręci. Walizy rozpakowane. Jutro Lista, proszę nie zapomnieć o oddaniu głosów. Słucham nowych płyt Rity Coolidge, Mata Kearneya, Jasona Mraza. Więcej o tym pewnie w sobotę. Nie zasnąć podczas pisania! Wcześniej kroki. 15 tysięcy, bo nie wolno się szybko poddawać! Trochę bolało, ale tylko trochę. Posłucham jeszcze Arethy. Nie mam ulubionej płyty. "Who's Zoomin' Who" albo "A Rose is Still a Rose", a może największych przebojów. Na wyciszenie Pike & Joyce Adelaide Hills Chardonnay 2015, "Sirocco", South Australia. I znowu nie ma zdjęć? Zasypiam... Zapraszam tutaj w sobotę, będzie bogato. Pralka daje znaki, że drugie pranie pora powiesić... Żebym tylko nie zaspał na jutro. Budzik w telechonie nastawię na 5.
PS: lot do Chicago był taki sobie, powrotny - świetny! Bywa. Kolejny raz się okazało, że WSZYSTKO zależy od ludzi...