Cztery pory roku...

Marek | Blog Marka | 2015-11-19, 19:54

Jednego dnia. Tak było dziś w Warszawie. Słońce, deszcz, grad ze śniegiem, silny wiatr, a potem znowu słońce i tęcza. Między ulewami zrobiłem kroki. Nie ma się co dziwić, bo to już wszak koniec listopada. Moja Mama zawsze mówiła: "przeżyć listopad, to potem będzie już z górki". No to niech będzie. Za dużo roboty, za mało czasu. Nie wystarcza mi go na wszystko. Znowu przestałem odbierać telefon. Znaczy nie odbieram nieznanych numerów...




Wczoraj byłem w Krakowie… Taksówkę zamówiłem na 13, bo szybki pociąg do miałem o 13.32. Na Dworcu Centralnym centralny remont! Już w grudniu dworzec skończy 40 lat. Minęło… Z „Czterdziestolatkiem”. Kto nie zna tego serialu? Pociąg przyjechał o czasie. W moim przedziale nas czterech. Dwóch od razu otworzyło komputery i tak zostali do Krakowa. Trzeci czytał kolorowy magazyn po włosku, czwarty, czyli ja „Znalezione nie kradzione” Stephena Kinga. Nie ma co ukrywać, że każdy z nas przysypiał bo lało, jak z cebra. I po co ja tam jadę? Przemknęło mi przez myśl… Niestety zapomniałem wyłączyć telefon. Dowiedziałem się więc, że SJCafe15 jest jednak z felerem na piosence Rosario Flores. I już miałem ochotę wracać. Ale ponoć nie każdy egzemplarz ma ten błąd? Będą więc „białe kruki”. Pociąg dojechał do Krakowa 5 minut przed czasem. Chyba nigdy mi się to jeszcze nie zdarzyło. Na peronie czekał wysłannik od Kosiaka. Tak, odwiedziłem radio internetowe rockserwis.fm. Nagraliśmy rozmowę o „Australijczyku”. Ale także o życiu i muzyce. Potem Bonarka. Jakby na skraju miasta. Kto tam przyjdzie? Mało kto… Spotkanie trwało trochę ponad godzinę. Książki podpisane, zdjęcia porobione. Pora wracać… Taksówka na dworzec. Pan powiedział: właśnie wczoraj Pana widziałem w „a’la show”. Galeria Krakowska, to tutaj dziś przyszła frekwencja! PaniPolicjantka: miło Pana zobaczyć na żywo. Nikt mi nie uwierzy! Kupiłem dwa precle. Jednego zjadłem na poczekaniu. Był pyszny. „Pociąg do Warszawy odjedzie z peronu piątego”. Wsiadłem do wagonu pierwszej klasy. Taki długi i nowoczesny. Bez przedziałów. Ale za to rozmowę przez telefon słyszy cały wagon, a nie tylko przedział. Wiem o wszystkim co ta Pani będzie jutro robiła. Nawet to, że woli kanapkę na razowym na śniadanie. Na telewizorku przeczytałem, że pasażer po 60tce płaci mniej! To dlaczego mój bilet kosztował dwie stówki? Aaaa, wszak to pierwsza klasa! Kawa, herbata, woda mineralna, sok? Poprosiłem o zieloną herbatę i wodę gazowaną od święta. Znowu poczytałem „Finders Keepers”. Jeszcze trzy takie wyjazdy i przeczytam całą książkę. A mówi się, że my Polacy nie czytamy. No tak, ale nie planuję na razie następnych razów. Przysnąłem, było już koło 22. To był długi, męczący dzień. Następna stacja: Warszawa Zachodnia. Prawie 10 minut przed czasem! No, ale potem swoje odstaliśmy. Taksówka do domu. Pan słuchał disco polo. „Przez te oczy, te oczy zielone”… Tyle zapamiętałem. Boli mnie głowa, bolą zęby. W domu byłem około 23.30. Wziąłem się do pisania felietonu dla branżowego portalu radionewsletter.pl. Chyba niepotrzebnie zjadłem jabłko. Ale zasnąłem prawie natychmiast. Miałem sny…
(napisane dziś na podstawie wczorajszego felietonu).
Płyta na dziś: Seal „7”. Zawsze to mówię, że każdy album potrzebuje odpowiedniego czasu na posłuchanie. Dziś mam ten czas. Płyta jest świetna! Seal genialny, w życiowej formie.
Wino na dziś: Peter Jorgensen, McLaren Vale Cabernet Sauvignon 2013, Barossa Valley, South Australia. Z brakiem słodyczy w drugim smaku, niestety…
Zdjęcia na dziś: NaChybiłTrafił. Hobart, Sydney, Blue Mountains i to co po drodze… Kliszowe. Kolorowe…
Jutro Lista! Proszę nie zapomnieć o głosowaniu. Jutro także koniec głosowania na przeboje Bryana Adamsa! W samo południe. W sobotę koncert w Stodole. Gramy dla Marka Karewicza. Ja zapowiadam jakoś na początku, ale co będzie dalej? Czas pokaże. No i w sobotę albo niedzielę ma przyjść zima. Najwyższa pora, skłamał…

Cztery pory roku...Cztery pory roku...Cztery pory roku...Cztery pory roku...
Cztery pory roku...Cztery pory roku...Cztery pory roku...Cztery pory roku...
Cztery pory roku...Cztery pory roku...Cztery pory roku...Cztery pory roku...
Cztery pory roku...Cztery pory roku...Cztery pory roku...Cztery pory roku...
Cztery pory roku...Cztery pory roku...Cztery pory roku...Cztery pory roku...
Cztery pory roku...Cztery pory roku...Cztery pory roku...Cztery pory roku...
Cztery pory roku...Cztery pory roku...Cztery pory roku...Cztery pory roku...
Cztery pory roku...Cztery pory roku...Cztery pory roku...Cztery pory roku...
Cztery pory roku...Cztery pory roku...Cztery pory roku...Cztery pory roku...

Pozostałe wpisy
» Zaczęli grzać... (2024-10-01, 19:54)
» Plaża... (2024-09-28, 19:54)
» Zachodu jest warte... (2024-09-26, 19:54)
» Korsyka... (2024-09-24, 19:54)
» Śnieżka w śniegu... (2024-09-14, 19:54)
» Jesien w Chicago... (2024-09-12, 19:54)
» Przez Samolot... (2024-09-10, 19:54)
» Pomyka jesień... (2024-09-03, 19:54)
» Park Narodowy Zion, Utah... (2024-08-31, 19:54)
» Wielki odlot... (2024-08-29, 19:54)
Marek Niedźwiecki RSS Feed

Ten blog to wyraz moich osobistych poglądów. MN