Znowu jestem w Australii! Wprawdzie tylko na zdjęciach, za to piękną wiosną. Canberra... Same dobre wspomnienia. Kiedyś już tutaj napisałem, że w Australii zima jest zielona. A wiosna kwitnąca i jeszcze bardziej zielona... Turniej tenisowy Rolland Garros powinien zostać przeniesiony do Australii. Tam nigdy nie widziałem takich pustych trybun, jakie widziałem dziś na meczu Igi... Jak to możliwe? Świat jest jakiś inny niż był jeszcze wczoraj...
(Dalej…)
Niby już jesteśmy w mieście, ale dziś tylko piękny park... I zjawiskowa wiosna w październiku. Canberra jest czysta, zadbana, kolorowa. Marzenia jak ptaki, znaczy tutaj papugi. Może mi się przyśni? Radiowy kolega przyznał się ostatnio, że nic mu się nie śni. Jeśli się ma 23 lata, to tak może być. Ja mam sny każdej nocy. Czasem nawet kolorowe. Pomaluj moje sny... Najczęściej je zapominam tuż po przebudzeniu, ale co się przyśniło to moje... Najpiękniejszy? Singapur sprzed prawie 40 lat. Nic na to nie poradzę...
(Dalej…)
Tak się tylko mówi. A movie znaczy kino... Wszystko było dobrze brzmi prawdziwiej. Tina Turner była zawsze... I tak zostanie. Uwielbiam sięgać po Jej piosenki i płyty. David Bowie powiedział: "stać na scenie obok Tiny Turner, to być w najgorętszym miejscu na świecie". Słychać to w ich koncertowym przeboju "Tonight". To nie był dobry dzień, myśli uciekały poplątane... Obiecałem zdjęcia z Canberry. Dziś wizyta w pięknym, nowoczesnym Muzeum Sztuki Aborygeńskiej....
(Dalej…)
Taki trochę dziwaczek... Ostatnio oglądałem serial kręcony w Canberze, stolicy Australii. Byłem tam w październiku 2016 roku. Piękne miasto, wspaniale pokazane w filmie. Oglądałem jakbym znowu tam był... Pomyślałem - sięgnę po zdjęcia. Wcześniej w albumie znalazłem kwiatki i inne bratki strzelone jeszcze w Sydney. 18.10.16 - to tam wiosna akurat. Piękna, słoneczna, kolorowa, pachnąca... Do Canberry zapraszam pojutrze, the day after tomorrow...
(Dalej…)
"Degrengolada" Nosowskiej jest świetna! Polska płyta roku? Katarzyna napisała prawdziwe teksty o tym jak jest. A jest źle... Jak dobrze, że jest muzyka i że można na chwilę uciec. Odciąć się od codzienności, nie myśleć. Dobrze spać i pięknie śnić. Mam tak, że pamiętam nawet te najważniejsze sny z dzieciństwa. Najchętniej sny kolorowe. Zamek odwiedziłem 9 maja. Na chwilę, na spacer wiosenny, a pogodę trafiłem zjawiskową... Wino na dziś - "1954" Puglia Primitivo 2020.
(Dalej…)
Kiedy byłem małym chłopcem lubiłem chodzić na dworzec kolejowy... Patrzyłem na pociągi jadące "na koniec świata". O czym myślałem? Nie pamiętam. Nadal lubię iść na dworzec w Szadku. Znika, ale taka jest "kolej" rzeczy. Wiosną wygląda jednak pięknie. Tego roku mamy "wyjątkowo zimny maj", ale chyba dlatego zieleń jest przepiękna. Lubię słońce, ale to deszcz robi robotę...
(Dalej…)
Byłem na wyspie Koh Lipe, w Tajlandii... Tylko we śnie. Na dodatek tym razem to telefon nie chciał fotografować. Na wyspie spotkałem Jessicę Albę i Jasona Stathama. Kurczę, dlaczego nie zrobiłem sobie z nimi zdjęcia! Bo wolę jednak strzelać widoczki. Na tajskiej Koh Samui byłem rzeczywiście, jak w raju... Kiedy to było? Dwadzieścia pięć lat temu. W dzisiejszym albumie zdjęcia wiosenne z tygodniowych wakacji. Wiosna przyszła, nie ma na to rady... A pizza z grzybami w Quirino w Cieplicach...
(Dalej…)
Jak to w życiu, raz na wozie, raz po winie... U mnie Shiraz ciągle na pierwszym miejscu. Dlatego dziś na zdjęciach znów Sydney? 10.10.16... Czy ostatni raz? Nigdy nie mów nigdy... Czasami oglądam jakiś nijaki film tylko dlatego, że był kręcony w Australii. Boy & Bear mają nową piosenkę, Pete Murray ruszył w trasę koncertową. U nas koncerty Diany Krall, Blue October, Petera Gabriela. Polecam, ale ja wtedy będę musiał być gdzie indziej... Jak to w życiu.
(Dalej…)
Sydney, 10 października 2016 roku. W Opera Bar umówiłem się tego dnia na spotkanie z rodzicami Szymona Borzestowskiego. Album "Tigersapp", piosenka "Golden". Depresja zabrała Szymona, kiedy miał 23 lata... Na tym spotkaniu dostałem nagrania zespołu Gang Of Youths, którego muzykiem jest młodszy brat Szymona - Dom, znaczy Donnie. Taka sytuacja... Przed spotkaniem strzelałem zdjęcia w miejskim ogrodzie botanicznym. Październik, to tam wiosna akurat...
(Dalej…)
Urodziny w Rzymie, to prawie jak "rzymskie wakacje". Takie mi się zdarzyły w 2010 roku. Trzynaście lat temu. Kiedy to minęło? Trzy, może nawet cztery dni... Piękny czas, niezapomniane wspomnienia. Dobre wino i pyszne jedzenie. Jak mówiłem w "la pausa...", w sklepie z płytami szukałem piosenki o zupie pomidorowej... Nie znalazłem. Na bazarku pojawiły się już pomidory od Książka. Smakują jak... pomidory. Będzie dobrze, jednak da się żyć...
(Dalej…)