Federation Square...
Powstał w 2002 roku. Mogę więc napisać, że rodził się na moich oczach. Melbourne. Tuż obok stacji kolejowej Flinders Street. Ta z kolei otwarta 100 lat przed moim przyjściem na świat. Federation Square jest bardzo nowoczesny. I piękny. W sercu miasta stał się sercem metropolii. Jakoś tak zawsze widzę go w słońcu. Najczęściej w styczniu, gdy w Melbourne odbywa się Australian Open. Miasto żyje turniejem. To widać na każdym kroku...
Zatrzymałem się na dłużej w Melbourne, bo ładnie tam. Prawie zawsze jest tak samo. Przyjeżdżam na Flinders Street. Stamtąd najpierw na Elizabeth Street, bo może są jakieś nowe płyty w JB HiFi? Z małej sieci sprzed kilkunastu lat wyrosła na największą na kontynencie. Już prawie tylko tam można kupić nową muzykę w realu. Nie w sieci... I ja to lubię. Dotknąć, pooglądać, sprawdzić, posłuchać w sklepie. Dawniej lunch w Hard Rock Cafe (zawsze Chicken Fingers Tupelo Style, bo lubię powtarzalność...), ale zamknęło. To w takim razie może być coś pysznego na South Bank, w jednej z restauracji nad Yarra River. Lubię połazić po mieście. Bez pośpiechu, niczego nie muszę. Przed powrotem do Broadmeadows (kiedyś), Glenroy (kiedyś), Craigieburn (teraz) jeszcze piwo w pubie Young & Jackson. Zawsze inne, znaczy nie zawsze jest ta powtarzalność. Tak, lubię wracać do miejsc, które lubię. I do ulubionej muzyki. No właśnie...
Na dziś: Simon Collins "U-Catastrophe" (2008). Simon, syn Phila. Głos po Tacie, włos niestety też. Za kilka lat "i hippisi będą łysi". Na płycie grupy Sound Of Contact jest dojrzalszy i głos mu się jakby "ustabilizował", ale solo jest nawet większa pasja, emocja, energia. No i Tato gra na perkusji (w utworze "The Big Bang") oraz Steve Hackett na gitarze w finale albumu. Będę grał! Bo Tonacja latem dłuższa.
Wino na dziś: coś z Get Wines Direct. Największy tam sklep internetowy. Ale ma także dwie lokacje prawdziwe. W tym jedną w Melbourne. Sama radość kupowania, bo wszystkiego można wcześniej spróbować. Czego ja tam nie znalazłem? Chyba wszystkie ulubione smaki i to w przystępnej cenie. No to smacznego. I na zdrowie! Znowu udało się wyjść z przeziębienia. Co to za lato latoś?
Pozostałe wpisy
» Śnieżka w śniegu... (2024-09-14, 19:54)
» Jesien w Chicago... (2024-09-12, 19:54)
» Przez Samolot... (2024-09-10, 19:54)
» Pomyka jesień... (2024-09-03, 19:54)
» Park Narodowy Zion, Utah... (2024-08-31, 19:54)
» Wielki odlot... (2024-08-29, 19:54)
» Taj Mahal, Agra... (2024-08-27, 19:54)
» Nagłe zastępstwo... (2024-08-24, 19:54)
» Bryce Canyon... (2024-08-22, 19:54)
» Kangaroo Island... (2024-08-20, 19:54)