Pirat Urodzony w Australia Day...
Chyba dlatego tak dobrze pamiętam o urodzinach kolegi. Najlepszego urodzonym w tym pięknym dniu. Mróz taki, że słychać skrzypienie, nawet w drodze na bazarek. Bazarek prawie pusty. Ale Pani, która sprzedaje wkładki filcowe do butów i sznurowadła stała. Na mrozie. Jak sarenka... Ta z piosenki. Już pojutrze lecę do Chicago. Myślałem, że odpocznę od mrozu.
Nic z tego. I tam mrozi. I będzie tak przynajmniej do końca tygodnia. Nici ze szwędania się po Downtown. Chyba, że nie sprawdzą się prognozy.
Dzień Australii to piękne święto. W środku lata. Spędziłem ten dzień na Antypodach chyba tylko jeden raz. Podczas pierwszej podróży. Pamiętam, że na Sylwestra w 1995 roku poleciałem do Chicago. Było bardzo zimno. Minus 30 stopni. Spodnie zamarzały na nogach. Mieszkałem w hotelu na Wabash. Samo centrum Downtown. Piękne miejsce… Po Sylwestrze wróciłem do Warszawy, było jakieś minus 6. Kilka dni później poleciałem przez Bangkok do Perth. Tam było ponad 30 stopni. Zasypiałem tam, gdzie usiadłem…
W styczniu 2003 roku byłem na Fraser Island. Wróciłem jednak do zimy przed Australia Day. 7 lat temu Fraser Island była rajem. Tak dobrze to pamiętam. Zostały zdjęcia. Proszę pooglądać.
Robert wyliczył, że mam 974 dni nieobecności w Trójce. Jak dobrze mieć takich słuchaczy. Dziękuję…
p.s. godziny wpisów na tej stronie są umowne. Czy to jakaś choroba?
Pozostałe wpisy
» Zaczęli grzać... (2024-10-01, 19:54)
» Plaża... (2024-09-28, 19:54)
» Zachodu jest warte... (2024-09-26, 19:54)
» Korsyka... (2024-09-24, 19:54)
» Śnieżka w śniegu... (2024-09-14, 19:54)
» Jesien w Chicago... (2024-09-12, 19:54)
» Przez Samolot... (2024-09-10, 19:54)
» Pomyka jesień... (2024-09-03, 19:54)
» Park Narodowy Zion, Utah... (2024-08-31, 19:54)
» Wielki odlot... (2024-08-29, 19:54)