Nowa Zelandia Top 10

Marek | Blog Marka | 2008-04-23, 18:09

O jaka ładna ta wiosna za oknem. Jutro minie 26 lat od pierwszego wydania Listy Trójki. Płynie czas... Teraz dzielę go między tubę i złote. No i jest jeszcze normalne, zwykłe, szare, piękne życie poza tym. To chyba najważniejsze. Czasami staw biodrowy "wyprzęgnie", w kolanie kujnie, oddechu zabraknie, gdy trzeba podbiec, ale najważniejsze, że jeszcze się chce. Słuchaczka/czytelniczka mnie poprosiła o listę miejsc najpiękniejszych w Nowej Zelandii. Moich miejsc. O takie rzeczy nie trzeba mnie prosić dwa razy.

Na Nowej Zelandii byłem trzy razy. Pierwszy na wyspie południowej, drugi na północnej, a trzeci na obu. Ekspresowo. Zawsze po 10 dni, góra dwa tygodnie. Mało, mało, mało… Kiedy dziś przeglądałem zdjęcia pomyślałem wiele razy, że muszę się tam jeszcze kiedyś wybrać. Kiedy…? Kiedy słyszę „Creepin’” Wondera na tubie mam znowu 20 lat i mogę więcej. Nie było łatwo wybrać dziesięciu miejsc ulubionych na wyspach, bo tam najpiękniej jest w „międzyczasie”. Mam nadzieję, że to widać także na zdjęciach. Bardziej MISIE podobała wyspa południowa, ale jak widać miejsca ulubione także, a może głównie na północnej. Tam większe ekstrema, może dlatego taki wybór. Oto on…

1. Tongariro Crossing (wyspa północna). 18.5 kilometra w 9 godzin. Tak wykonaliśmy. Z 1100 metrów na 1700, a potem zejście na 650. Jakoś tak w przybliżeniu. Widoki i przeżycia niezapomniane. Przeżycia… No właśnie. Przeżyłem! Gdyby nie Piraci, pewnie bym się nie zdecydował. Na górze były takie chwile, że nie wierzyłem, że wrócę. Wiara czyni cuda…
2. Rotorua (wyspa północna). Dwa Jeziora, to znaczy Rotorua. Gejzery. Byłem chyba najbliżej piekła. Nie ma się czego bać, było pięknie. Pachnie zgniłymi jajami, znaczy siarą, ale można się przyzwyczaić. Są gorące naturalnie baseny. Pycha! 40 stopni prawie nie da się znieść, ale czego się nie zrobi dla zdrowia. No i kolory na zdjęciach. Można za nie oddać wszystko…
3. Milford Sound (wyspa południowa). Fiordy na końcu świata. Byłem tam dwa razy. W słońcu i deszczu. Nie wiem, który był piękniejszy i bardziej niesamowity. Może ten drugi, bo nie popłynęliśmy, za to zupa z dyni była najsmaczniejsza ze wszystkich. A na dodatek przytrafiły nam się w drodze powrotnej pola kwitnące łubinami. Jak z bajki…
4. Queenstown (południowa). Tez dwa razy. Oba fantastyczne. Zakupy w Hard Rock Cafe i sklepie ze skórami jelonków (sorry… jelonki hodowane na mięso, więc ze skór szyją kurtki). Była akurat przecena na te duże rozmiary. Piękne, urokliwe miasteczko turystyczne. Wszędzie blisko, wszędzie pięknie i smacznie. Tak, to też ma znaczenie…
5. Franz Josef Glacier (południowa). Lodowiec który widziałem z helikoptera i z bliska. Na dodatek witałem tam 2000 rok. Takich chwil się nie zapomina. No i kupiłem tam kamyki zielone. Dla Magdy Czapińskiej i dla siebie. Dużo pięknego chodzenia i pięknych zdjęć.
6. Abel Tasman National Park (południowa, ale na samej górze). Piraci i Lassy tam kajakowali, a ja chodziłem sam. Zjawiskowe widoki, jakich nigdy wcześniej nie widziałem. Przyroda. „Ta natura jest niezmierna”. No i kompletny brak zasięgu telefonów komórkowych. Tylko jedna mała kawiarenka internetowa…
7. Auckland (północna). Duże miasto. Chyba jedyne w Nowej Zelandii. Cudowne, bo można zjeść chińczyka, taja i napić się belgijskiego piwa. Tygiel rasowy. Uwielbiałem się szwędać po mieście i zaglądać do wszystkich sklepów z płytami. Odkryłem tam Bic Runę i Jacka Johnsona. Pierwsze zakupy w sklepie Kathmandu. Kolejne uzależnienie…
8. Timaru / Oamaru (południowa). Tam się dowiedziałem, że Olejna przechodzi z Trójki do Zet. Nie zaczekała na mnie, a mieliśmy skoczyć w pakiecie. Zakupy w sklepie fabrycznym Swanndri, no i te niesamowite kamienie na plaży. Skąd się tam wzięły? Chyba rzeczywiście z innego wymiaru…
9. Kaikoura. Nawet nie wiedziałem, że kilka dni wcześniej było tsunami. Sylwester na plaży czarnych kamieni. Najwspanialszy w życiu. Nie do powtórzenia. Jakby w innym czasie, innej przestrzeni. Czereśniaki, Lassy, Piraccy i ja… Cała plaża nasza, bo oni tam świętują Nowy Rok, a nie enżojują Sylwestra.
10. Wellington / Christchurch (północna/południowa). Znowu miasta, bo tam są jakieś inne. Przyjazne, kolorowe, ciekawe. Mogło mi się zresztą tak tylko wydawać. Pyszne puby i restauracje. Chwile wytchnienia miedzy podróżami po dzikim terenie. No też lubię…
Tak naprawdę Nowa Zelandia to także wszystko, co się zdarza pomiędzy tymi miejscami. Po drodze… Same cuda. A może czas weryfikuje wszystko? Taka jest moja Nowa Zelandia. W archiwum dziennika odnajdziecie więcej zdjęć. Jakoś nie znalazłem dziś filmów z Auckland, a tam też było pięknie. Będę wracał do tematu. I do Top 10 z innych krajów…

Nowa Zelandia Top 10Nowa Zelandia Top 10Nowa Zelandia Top 10Nowa Zelandia Top 10
Nowa Zelandia Top 10Nowa Zelandia Top 10Nowa Zelandia Top 10Nowa Zelandia Top 10
Nowa Zelandia Top 10Nowa Zelandia Top 10Nowa Zelandia Top 10Nowa Zelandia Top 10
Nowa Zelandia Top 10Nowa Zelandia Top 10Nowa Zelandia Top 10Nowa Zelandia Top 10
Nowa Zelandia Top 10Nowa Zelandia Top 10Nowa Zelandia Top 10Nowa Zelandia Top 10

Pozostałe wpisy
» Zimna wiosna... (2024-04-16, 19:54)
» Magiczne oko... (2024-04-13, 19:54)
» Weź to serce... (2024-04-11, 19:54)
» Zaćmienie... (2024-04-09, 19:54)
» Wojownicy... (2024-04-06, 19:54)
» Eagles... (2024-04-04, 19:54)
» Siłacz... (2024-04-02, 19:54)
» Biała kiełbasa... (2024-03-30, 19:54)
» Prawie nie ma takich miejsc... (2024-03-28, 19:54)
» Dziękuję... (2024-03-26, 19:54)
Marek Niedźwiecki RSS Feed

Ten blog to wyraz moich osobistych poglądów. MN