Asertywność...

Marek | Blog Marka | 2015-05-11, 19:54

Lubię mówić i pisać: wrócę do tematu. Nie zawsze wracam? No to dziś wracam. Potrącimy sobie temat Festiwali Piosenki w Sopocie. Różnie się nazywał. W latach 60 i 70 Opole było Krajowym Festiwalem Piosenki, a Sopot był Międzynarodowym. Tak, to było takie nasze "okno na świat". Czekało się na tę imprezę, a raczej na przekaz telewizyjny przez cały rok. Cała Polska oglądała Opole w czerwcu i Sopot w sierpniu. Jakoś mniej więcej tak...




Opole lansowało wtedy krajowe przeboje, a Sopot pokazywał nam Artystów, którzy przyjeżdżali do nas rzadko. Farida „Pensami stasera…”. Jakie to robiło wrażenie! Robert Charlebois z Kanady. Taki Pan z mufką na głowie. A śpiewał „Ordinaire”. Do dziś pamiętam. Conchita Bautista. Była energia! „selaelamor”. Tak sobie to zapisywałem… Ale pamiętam też obciach, jaki zafundowaliśmy Charlesowi Aznavourowi. Rok 1984. I ja tam byłem. Siedziałem w dziewiątym rzędzie. Po trzech latach przerwy Sopot wracał do życia. Aznavour był światową gwiazdą. Ale organizatorzy przewidzieli Jego występ na koniec koncertu. Tyle, że wtedy jakoś wszystko się opóźniało. Kiedy Charles wyszedł na estradę, była już pora odjazdu ostatniej kolejki do Gdańska. Prawie cała opera wyszła. Co On sobie wtedy pomyślał? Mam nadzieję, że oślepiały Go reflektory i nie widział tej żenady. A koncert był genialny… Tyle, że trzeba było wracać do domu. A kiedy zamiast Glorii Gaynor przyleciała na festiwal Helen Reddy? Chyba niewielu z nas wiedziało wtedy, jaka to była wielka gwiazda…
A co mnie zaniosło na Festiwal w 1985 roku? Ciekawość… I fakt, że miała tam wtedy wystąpić Claire Hamill. Marzyłem o rozmowie z Nią. I się udało. Poznałem tam wtedy także Jej męża – Nicka Austina. Dzięki nim poleciałem pierwszy raz do Wielkiej Brytanii. Nick był kolegą po fachu Ivo Watts – Russella (4AD). To był wrzesień 1986 roku. Przywiozłem przed premierą album This Mortal Coil „Filigree & Shadow”. Wow! To było coś. Na festiwalu w Sopocie w 1985 roku poznałem także Danę Gillespie (wrócę do tematu!). Po tamtej imprezie powiedziałem, że nigdy więcej nie poprowadzę. I wróciłem do Sopotu rok później. Zapowiadałem Merę Getz! Koniecznie proszę znaleźć tę piosenkę na jutubie. Ale miałem marynarę! To tyle wspomnień na dziś…
Zdjęcia na dziś: Warrnambool, prawie jak Sopot. 27 sierpnia 2014. Prawie jak na festiwalu...
Muzyka na dziś: Paula Cole "7". A jednak jest! Po pierwszym razie - nie. Po następnych coraz lepiej. Słucham dziś cały dzień. Jest dobrze. Paula nic nie musi. Nie sprzedała milionów płyt, ale może robić tylko to, co chce. I tak robi... Nagrywa kolejne płyty dla garstki fanów na całym swiecie. Jestem w tej garstce! Tak, polecam tę płytę. I będę ją prezentował na antenie.
Wino na dziś: Normans Chais Clarendon, McLaren Vale Shiraz 2011, South Australia. Takie właśnie piłem w Warrnambool. I po co to takie rzeczy pamętać? A jakie tam było pycha jedzenie! Ale o tym to jednak innym razem...

Asertywność...Asertywność...Asertywność...Asertywność...
Asertywność...Asertywność...Asertywność...Asertywność...
Asertywność...Asertywność...Asertywność...Asertywność...
Asertywność...Asertywność...Asertywność...Asertywność...
Asertywność...Asertywność...Asertywność...Asertywność...
Asertywność...Asertywność...Asertywność...Asertywność...
Asertywność...Asertywność...Asertywność...Asertywność...
Asertywność...Asertywność...Asertywność...Asertywność...
Asertywność...Asertywność...Asertywność...Asertywność...

Pozostałe wpisy
» Zimna wiosna... (2024-04-16, 19:54)
» Magiczne oko... (2024-04-13, 19:54)
» Weź to serce... (2024-04-11, 19:54)
» Zaćmienie... (2024-04-09, 19:54)
» Wojownicy... (2024-04-06, 19:54)
» Eagles... (2024-04-04, 19:54)
» Siłacz... (2024-04-02, 19:54)
» Biała kiełbasa... (2024-03-30, 19:54)
» Prawie nie ma takich miejsc... (2024-03-28, 19:54)
» Dziękuję... (2024-03-26, 19:54)
Marek Niedźwiecki RSS Feed

Ten blog to wyraz moich osobistych poglądów. MN