Marek Niedźwiecki

W niedzielę pojechałem na Rozjazdy 2010. To był Festiwal Podróżników. Rybnik, Dom Kultury Chwałowice. 300 kilometrów stąd. Tyle, że po drodze tam i z powrotem lało jak z cebra. O tym nie muszę nikogo zapewniać. Pokazują to wszystkie mapy pogody i wszystkie telewizje. Obiecało, że w niedzielę po 18 będzie już po deszczu. Teraz obiecuje, że w piątek... Nie lubię prognoz pogody. I Am Big Muzzy. I Like Watches!

Wyjechałem z Warszawy o 11.30. Na miejscu byłem o 15. Niezły wynik, ale to nie ja, to Adam – Kierowca Szybki i Bezpieczny. Spotkanie miało się zacząć o 17 mieliśmy więc czas na kwaśnicę i kluski śląskie z roladą. Pycha… Czas od 17 do 19 z minutami minął jak jedna chwila. O Australii mogę opowiadać. Byłem tam 11 razy. Tak mniej więcej… Jeśli słuchacz jest ciekawy świata i ludzi, czas za szybko płynie. Pełna sala ludzi, wiele bardzo konkretnych pytań. O Aborygenów, Uluru, Pinnacles. O smaki, zapachy, fascynacje, wino… Warto bywać w takich miejscach i na takich spotkaniach. Potem jeszcze wiele miłych słów w spotkaniach osobistych, zdjęcia z Niedźwiedziem, autografy. Pożegnalna kawa i w drogę powrotną. W deszcz. Znowu 300 kilometrów, ale głównie jednak po ciemku. Trochę słabo… W domu byłem przed północą. Zmęczony jak ta lala, a tu komputer daje mi znak, że Pirat dostępny na skype. U Niego już 8 rano dnia następnego. Gadaliśmy z godzinę. Tak, czas szybko płynie.
Czy polecę jeszcze kiedyś na Antypody?
Zdjęci z Rybnika tym razem nie będzie. Z Raciborza tez nie będzie. Obiecałem uczestnikom Rozjazdów jeszcze więcej fotoAustralii. To dziś kolejny deszczowy dzień na Kangaroo Island. Ależ tam było pięknie. Czy to widać na zdjęciach?