Statkiem do Grecji

Marek | Blog Marka | 2008-07-10, 18:40

Lubię wracać do miejsc, które lubię. W Grecji i Turcji byłem tylko jeden raz. W 1989 roku. Więcej mnie nie ciągnie. Dlaczego? Pojechałem w niedobrym momencie i nie do tych miejsc... Chyba tak. To były takie czasy, że mój kolega ze studiów (budownictwo lądowe) prowadził w Łodzi biuro podróży. Zaprosił mnie na rejs statkiem po Morzu Czarnym. Miało nie kołysać. No i na wycieczce miała być między innymi Halina Frąckowiak. Dwa razy nie trzeba mi było tego powtarzać...

Ja miałem dla turystów pokazywać co kilka dni „wzrockową listą przebojów” na żywo. Halina Frąckowiak zaśpiewała dwa fajne koncerty, a Stefan Friedman był po prostu sobą. Siedzieliśmy przy jednym stole. Zawsze mnie rozbawiał do łez. Jest fantastyczny i naturalny. Statek wypływał z Odessy, zawijał do portów Morza Czarnego w Turcji i Grecji. Nocą płynęliśmy, w dzień zwiedzaliśmy. Niby wszystko fajnie, ale jednak bujało, a mnie nicowało na drugą stronę. Nigdy więcej. Nie będę opisywał przygód z dotarciem do Odessy przez Moskwę, bo sobie chciałem ułatwić i nie spędzać wraz z grupą trzech dni w pociągu. Były pierwsze dni października, ja uciekałem do lata, a w Moskwie spadł śnieg. Cudem dotarłem do tej Odessy na czas. No cudem… A potem już tylko laba. Pireus, Ateny, Akropol, Knossos, Istambuł… Nic tylko się cieszyć. Zapraszam do fotogalerii. Tam prawie wszystko widać. Nie mogę znaleźć zdjęć z Turcji. Może lepiej. Niby wszystko tak, a jednak nie tak. Chyba powinienem zacząć od wysp greckich. Pewnie wtedy bym tam wracał. A tak? Przynajmniej mnie nie ciągnie. W Atenach było za dużo ludzi i za duży bałagan. Wszędzie remont. Przecież nie wiedzieli jeszcze wtedy, że za kilkanaście lat będą organizowali Igrzyska Olimpijskie. Jedno co dobre, to zakolegowałem się z Haliną Frąckowiak. Wczoraj zagrałem w radiu „Napisz proszę” w Jej wykonaniu i chyba stąd dziś ta Grecja. Znowu wspominanie… Nic to. Halina jest bardzo, bardzo sympatyczną kobietą. Można z Nią porozmawiać na każdy temat. Szkoda, że z tamtej wyprawy mam tak mało zdjęć. Wspomnienia byłyby pewnie jeszcze piękniejsze. Najgorsze miało się wydarzyć na koniec. Kiedy nasz statek przypłynął z powrotem do Odessy okazało się, że większość turystów ma takie spore torby plastyczne. Takie wietnamskie w czerwono niebieskie paski. Tak, to był okres mody na tureckie swetry. Takie torby to była norma. Ja byłem z walizką pełną brudnych ciuchów. Z CD Tracy Chapman „Crossroads” (premiera 3 października 1989, no to jak tu nie kupić?). Z kilkoma pamiątkami, znaczy „przydasiami” z Grecji… i tyle. Pan celnik zapytał, gdzie mam dolary albo złoto. Powiedziałem, że dolary wydane na wycieczce, a złota nie mam. Nie uwierzył. Byłem na osobistej. Niczego nie znalazł, ale kiedy mnie wypuszczał, nadal był pewien, że jakoś jednak przemycam to złoto. Zaraz, zaraz… Złoto, skąd mógł wtedy przewidzieć, że po prawie 20 latach będę w „Złotych”?

Statkiem do GrecjiStatkiem do GrecjiStatkiem do GrecjiStatkiem do Grecji
Statkiem do GrecjiStatkiem do GrecjiStatkiem do GrecjiStatkiem do Grecji
Statkiem do GrecjiStatkiem do GrecjiStatkiem do GrecjiStatkiem do Grecji
Statkiem do GrecjiStatkiem do GrecjiStatkiem do GrecjiStatkiem do Grecji
Statkiem do GrecjiStatkiem do GrecjiStatkiem do GrecjiStatkiem do Grecji

Pozostałe wpisy
» Zimna wiosna... (2024-04-16, 19:54)
» Magiczne oko... (2024-04-13, 19:54)
» Weź to serce... (2024-04-11, 19:54)
» Zaćmienie... (2024-04-09, 19:54)
» Wojownicy... (2024-04-06, 19:54)
» Eagles... (2024-04-04, 19:54)
» Siłacz... (2024-04-02, 19:54)
» Biała kiełbasa... (2024-03-30, 19:54)
» Prawie nie ma takich miejsc... (2024-03-28, 19:54)
» Dziękuję... (2024-03-26, 19:54)
Marek Niedźwiecki RSS Feed

Ten blog to wyraz moich osobistych poglądów. MN