Marek Niedźwiecki

Wchodzę do sauny. Polewam gorące kamienie pachnącą wodą. Zamykam oczy. Ciepło we mnie uderza. To lubię... PaniFizjo mówi, że dwa razy dziennie to za dużo. Jeden raz dla nadciśnieniowca wystarczy. Dwa razy po 7 minut i chłodzenie ciała między sesjami. A może być dwa razy po 10 minut, jeśli daję radę? Po saunie koniecznie „zimna dziura”. Albo jacuzzi na wolnym powietrzu. Rewelacja...




Jak tutaj pięknie pachnie. Powietrze rześkie, ale zdrowe. Pachnie grzybami. Prawdziwkami. Pani idzie ulicą i niesie takiego ze dwa kilogramy. Uśmiecha się... A może poprosić, żeby mi go dała? Nie... Bo co ja tutaj z nim zrobię? Wchodzę do znajomej restauracji. Słyszę piosenkę Moniki Lidke. To musi być Smooth Jazz Cafe. Zawsze zamawiam to samo. Przecież jestem tutaj tylko raz na jakiś czas. Gnocchi z sosem śmietanowo-grzybowym. Jednak grzyby sezonowe... Jak tu pięknie pachnie. Białe, lekkie, delikatne, włoskie, jak dla mnie o tej porze roku niech będzie w temperaturze pokojowej. To wino na dziś. Zawsze to samo. Sprawdzam, a jeśli mi pasuje, to zamawiam w ciemno. Ciemno robi się już coraz wcześniej. Jesień... Piękna, bo złota. Wreszcie nie pada, a za to świeci słońce. Sobota i niedziela będą na spacery... To nic, że ciągle tymi samymi ścieżkami. Lubię powtarzalność.

Nadrabiamy zaległości w notowaniach!

TOP 30 (sobota, 28 września 2013)