December Boys...
Kilka dni temu widziałem ten film w telewizji. Piosenka tytułowa to Peter Cincotti (ostatnio także z "mojej listy marzeń"). Film z 2007 roku. Australia. O 4 chłopakach z domu sierot. Wszyscy się urodzili w grudniu. Na wakacje mieli jechać do rodziny mieszkającej nad zatoką. Chyba tak było. Pojechali, a potem nagle widzę ich na Kangaroo Island. Jeden podobny do Harry'ego Portera. Wyspa Kangurów. Same piękne wspomnienia.
Dwa dni na wyspie. Kangaroo Island. Trzecia największa w Australii. Po Tasmanii i Melville Island. Dwa dni w 2009 roku. 5 i 6 lipca. Intensywnie, ale cudownie. Sean, Brenda, Craig, Penny, Peter. Ludzie na wyspie żyją inaczej. Są jakby spokojniejsi, uśmiechnięci. I przyszło im żyć w pięknym zakątku naszego świata. Już myślę o tym, żeby tam wrócić. Pomyślę o tym jutro... Zapraszam do albumu zdjęć. Sean thanks again!
Wino na dziś: Jacob's Creek Reserve Chardonnay 2010, Adelaide Hills, South Australia. Nie mogło być inaczej...
Muzyka na dziś: Carole King "Welcome To My Living Room". Na DVD. A tak mnie jakoś złapało. Cudowne wspomnienie z 2007 roku.
p.s. gąski szare i zielone były pycha! Chyba ostatnie w tym sezonie, bo za oknem deszcz, a w sobotę już ma śnieżyć...
Pozostałe wpisy
» Wyłącz i włącz... (2024-11-07, 19:54)
» Forever... (2024-11-05, 19:54)
» Zaduszki... (2024-11-02, 19:54)
» Cukierek albo... (2024-10-31, 19:54)
» Barwy jesieni... (2024-10-29, 19:54)
» Wiosna w Hobart... (2024-10-26, 19:54)
» Vancouver... (2024-10-24, 19:54)
» Barwy ziemi... (2024-10-22, 19:54)
» Sydney na kliszy... (2024-10-19, 19:54)
» Dwie wyspy... (2024-10-17, 19:54)