Australia z Jacob's Creek
Sydney zimą…

Marek | Australia z Jacob's Creek | 2009-07-07, 15:14

wtorek, 7 lipca 2009
Długi dzień. To był długi dzień. Niezapomniany… Pobudka o 5 w nocy, bo w Adelajdzie wtedy jeszcze była noc. Tego akurat nie lubię. Transfer na lotnisko bez problemu. Puste miasto. Adelajda jest ponoć na 4 miejscu tych miejsc, w których żyje się najłatwiej, najprzyjemniej… Może trzeba by o tym pomyśleć? Znajomi z Melbourne mówią, że to wiocha, ale wiocha jest miła i już. Lot do Sydney to 2 godziny. I już tutaj jestem! Prawie jak u siebie. 11 razy w ostatnich 15 latach. Kiedy robiłem dziś pierwsze zdjęcia gmachu Opery, byłem trochę wzruszony. Trochę, bo na więcej nie było czasu.


Prywatna przepływka po zatoce. Cudo… Tak jak 14 lat temu. Ale wtedy jeszcze nie było takich sprytnych aparacików do robienia zdjęć. Trochę poszalałem, 300 razy, ale pewnie klika strzałów wartych jest pokazania. No to je pokazuję w galerii… Te z Panem Markiem wykonał Andrew. Those paparazzzi! Andrew, thx for a good work… Dalej są moje strzały. Takie, jakie lubię. Lunch na wodzie? Bardzo proszę. Pyszny, choć ja nie szaleje na punkcie frutti di mare. Na ostrygi nie dałem się dziś namówić. Jestem tradycyjny. Najlepszy z zestawu był łosoś… Po lunchu krótka przerwa na internety i Bridgeclimb! Dla mnie już drugi raz. Bez stresu, bo wiem, że to łatwizna, ale czy będzie padało? Chyba byłem grzeczny, bo zrobiliśmy to ze Stephenem „między deszczami”. Grupa przed nami zlana, po nas też oberwanie chmury. Taka zima… Było… zjawiskowo! Jaka szkoda, że nie mogłem tam robić zdjęć. Na tę wycieczkę nie można zabrać nawet zegarka, nie wspominając o aparacie fotograficznym. Zdjęcia z chmurami, nawet te pozostające w głowie i pamięci, są jednak lepsze. Na dodatek ”młoda para” miała zaręczyny na samym szczycie mostu. 137 metrów nad poziomem morza… Dziewczyna na szczęście powiedziała „tak”. Sama radość. I nawet jednej kropli deszczu.

Kiedy skończyliśmy trasę zaczęło padać i w mieście od razu pojawiły się korki na ulicach. Tak, jak u nas… Kolacja z Philipem i Stephenem w restauracji w Operze. Marzenie… Marzenia trzeba sobie spełniać. Zamówiłem baby snappera. Pycha. To taka chyba ichnia ryba. Do tego Riesling z 2002 i 1999 roku, wybrany przez Philipa. Rewelacja… Philip to człowiek wina. Tak pięknie o nim mówi, że chce się także słuchać, poza piciem. Koniec dnia… Koniec pierwszego tygodnia mojej podróży. Zasypałem czytelnika i dziennikami, i nocnikami. Obiecuję, że od teraz będzie rzadziej… Dostęp do internetu i takie tam inne wymówki. To był piękny, ale i ciężki tydzień. Dam Wam i sobie trochę odpocząć… Najlepszego! A ja jutro do Hobart…

Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…
Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…
Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…
Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…
Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…
Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…Australia z Jacob's Creek<br>Sydney zimą…

Pozostałe wpisy
» To jest mój sen... (2024-04-23, 19:54)
» Król Kazimierz... (2024-04-20, 19:54)
» Zimna wiosna... (2024-04-16, 19:54)
» Magiczne oko... (2024-04-13, 19:54)
» Weź to serce... (2024-04-11, 19:54)
» Zaćmienie... (2024-04-09, 19:54)
» Wojownicy... (2024-04-06, 19:54)
» Eagles... (2024-04-04, 19:54)
» Siłacz... (2024-04-02, 19:54)
» Biała kiełbasa... (2024-03-30, 19:54)
Marek Niedźwiecki RSS Feed

Ten blog to wyraz moich osobistych poglądów. MN