Oj Dana, Dana...

Marek | Blog Marka | 2014-12-04, 19:54

Kilka dni temu Słuchacz do mnie napisał, że już dawno nie zaglądałem na półkę z płytami Dany Gillespie, a Ona właśnie wydała nowy album "Cat's Meow". Faktycznie - nie zaglądałem. Płytę zakupiłem sieci i pewnie już do mnie leci. A tu wczoraj podeszła do mnie Pani na Myśliwieckiej. Akurat wychodziłem do domu. "Jak dobrze, że Pana spotkałam - tutaj jest przesyłka od Dany Gillespie". Dwie płyty i dwie kartki pocztowe...




Bardzo kolorowe. Na jednej Dana napisała: “Marek, It’s too many years since I last saw You!!”. Oj tak! Widzieliśmy się ostatnio w Londynie. Ale to jakoś 15 lat temu? Czas nie czeka na nas. Poznałem Danę na Festiwalu Piosenki w Sopocie w 1985 roku. Zbliżyła nas fascynacja Indiami. Moja taka malutka, ale Dana ciągle latała wtedy do SaiBaby. Podarowała mi jedną z Jego książek. Muzycznie poszła w stronę bluesa, ale co jakiś czas nagrywa także hinduskie albumy. I te lubię najbardziej. Jest kobietą niesamowitą. Proszę poczytać o Niej w necie. Dawno, dawno temu przyjaźniła się z Davidem Bowie. Potem z Jego byłą żoną - Angie Bowie (tak, to ta Angie, o której śpiewał Mick Jagger – Top Wszech Czasów, przypominam, że głosowanie do 30 grudnia!!!). Angie poznałem w Wiedniu. Na kolacji po koncercie Dany. Kawałek historii. Została mi po tym spotkaniu niepełna paczka papierosów, które Angie zostawiła na stole w restauracji. Takie złote pudełeczko. Papierosy wypalili koledzy, w desperacji wszystko można „zniszczyć”. Pudełko się nie ostało. Album „Cat’s Meow” to blues. Płyta „Planet Love” to Indie. Zagram coś w najbliższej Markomanii.
Muzyka na dziś: Dana Gillespie…
Zdjęcia na dziś: na początku albumu Cradle Mountain National Park, Tasmania. 1 sierpnia. Zima na całego… Zdjęcia robiła Gunia.
Ostatnia ósemka, to Marcinko, kiedyś najlepsza na świecie latte. Teraz lubi chodzić po górach. Jak widać. To plon z ostatniego weekendu w miejscach ulubionych.
Wino na dziś: Normans McLaren Vale Shiraz 2013, Bin 163, Barossa Valley, South Australia.
Za zdrowie Barbórek!

Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...
Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...
Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...
Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...
Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...
Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...
Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...
Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...
Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...Oj Dana, Dana...

Pozostałe wpisy
» Prawie nie ma takich miejsc... (2024-03-28, 19:54)
» Dziękuję... (2024-03-26, 19:54)
» 24 Marka... (2024-03-23, 19:54)
» Cape Forestier... (2024-03-19, 19:54)
» Coś konkretnego... (2024-03-16, 19:54)
» Błędnik... (2024-03-14, 19:54)
» Frozen... (2024-03-07, 19:54)
» Rojst... (2024-03-05, 19:54)
» Koń jaki jest... (2024-03-02, 19:54)
» Kwiat czerwony... (2024-02-29, 19:54)
Marek Niedźwiecki RSS Feed

Ten blog to wyraz moich osobistych poglądów. MN