Blue Monday Blue...
A ja miałem świetny dzień! Może to dzięki słońcu, które świeciło "do południa". Radio grało, wspomnienia się snuły. Kroki zrobione, nowa kartka pocztowa na autografy odebrana. Tym razem to ja na Bluff Knoll. Pamiętam, jakby to było dziś. To też był wspaniały dzień. Obiecałem "brudnopisy" Australijczyka. Pamiętam, ale jakoś nie mogę się na razie ogarnąć. W sobotę do Wrocławia. "Dni Australii". Są jeszcze dodatkowe zaproszenia!
Bowie zaśpiewał dziś w mojej audycji „The Prettiest Star”. Pamiętam, że w 1973 roku Radio Luksemburg grało tę piosenkę w wersji Simona Turnera. To nie był jakiś wielki przebój, ale będzie mi się zawsze kojarzył z wakacjami 73, kiedy już wiedziałem, że jestem studentem. Pojechałem na kilka dni do Drezna w NRD. Tak na wariackich papierach. Bez rezerwowania hotelu. Były przygody, ale o tym kiedy indziej (nie mogę znaleźć zdjęć z tamtych wakacji, a na pewno je strzelałem!). Drezno – piękne miasto. A z małego radia Lux mi ciągle grał „Prettiest Star”. Kiedy podczas Festiwalu Sopot 85 poznałem Claire Hamill i Danę Gillespie nie mogłem nawet marzyć, że rok później spotkamy się w Londynie! Mąż Claire – Nick Austin przysłał mi zaproszenie (były takie czasy!) i… poleciałem. Kilka dni w wymarzonym Londynie. Ile ja tam zrobiłem kroków? Bardzo, bardzo… Nick Austin był współwłaścicielem wytwórni płytowej 4AD. Poznałem także Ivo Watts-Russella (mój rocznik). Tak, to ten wspaniały Ivo, który podarował nam między innymi This Mortal Coil. Mnie podarował przedpremierowo album „Filigree & Shadow” na kasecie magnetofonowej. Zabrałem do Polski dwie… Nie o tym miało być. Dana Gillespie. Polubiliśmy się od pierwszego wejrzenia, kiedy powiedziała mi, że w białej marynarce na scenie Opery Leśnej wyglądałem jak kelner z Miami albo dentysta z Wiednia. Fakt, mój ulubiony dentysta w Wiedniu, Andrzej (dawniej z Opola) „operuje” w białym kitlu… Nie o tym miało być! Dana… Na dwa dni przed powrotem do Warszawy spotkaliśmy się w Jej londyńskim mieszkaniu (w wiedeńskim nie byłem). Zapytała, czy wszystko czego szukałem jeśli chodzi o muzykę już mam. Powiedziałem, ze tak. Ale nie znalazłem singla z piosenką „The Prettiest Star” w wykonaniu Simona Turnera. Simon? Zakrzyknęła. To mój dobry znajomy… Zadzwoniła do Niego. Następnego dnia spotkałem Simona na Soho. Przyniósł mi nagranie na kasecie. Gdzieś ją jeszcze muszę mieć. Trzeba marzyć i wierzyć w przypadki. Ja wierzę… A czy jeszcze marzę? A to już zupełnie inna spraw. Nie o tym miało być! Z Londynu przywiozłem sobie wtedy te „marmurkowe” jeansy. Kosztowały majątek – 30 funtów. Widać je na zdjęciach z Festiwalu Sopot 86. Szał sezonowej mody! Ale mnie rzuciło na te wspominki…
Płyta na dziś: Don Henley „Cass County” (wersja poszerzona 18 piosenek). Nie robię podsumowania roku, ale to na pewno jedna z moich ulubionych płyt. Wyczekana. Bałem się tego country w wykonaniu Orła, ale niepotrzebnie. Dźwignął… Im dłużej słucham, tym lepsza. No i w dodatkach jest duet ze Stevie Nicks. Eagles & Fleetwood Mac. Może być lepiej? Radio Kalifornia…
Wino na dziś: Shot In The Dark, Shiraz Petite Sirah 2012. Dostępne u nas…
Zdjęcia na dziś: Melbourne w czasie Australian Open 2011.
PS: zdjęcie główne, to Śnieżka wczoraj. Zdjęcie zrobił Kamil, który co poniedziałek podsyła mi informacje jak jest na Śnieżce. Dziękuję…
Pozostałe wpisy
» Ciąg dalszy nastąpił... (2024-12-07, 19:54)
» Znów zaczęli grzać... (2024-12-05, 19:54)
» Grudzień... (2024-12-03, 19:54)
» Sydney na zielono... (2024-11-30, 19:54)
» To tylko sen... (2024-11-28, 19:54)
» Jeszcze przed chwilą... (2024-11-26, 19:54)
» Biała zima... (2024-11-23, 19:54)
» Zima niebieska... (2024-11-21, 19:54)
» Forever Young... (2024-11-16, 19:54)
» Przeszłość... (2024-11-14, 19:54)