Z Jasnej w świat...
Oczywiście przez Szadek. Odwiedziłem moje liceum. W takich razach zawsze wracają wspomnienia, ale wcześniej pojawia się niepokój. Jak będzie? Było tak, jak chciałem... Nikt z mojej klasy szczęśliwie nie przyszedł na spotkanie. To zawsze stres. A może nie poznam? Spotkanie odbyło się w sali gimnastycznej. W tej samej, gdzie kiedyś podjąłem decyzję, że nie francuski, ale angielski. Bo chciałem rozumieć prezenterów Radia Luksemburg...
Drugie Liceum na Jasnej w Zduńskiej Woli. Kiedy jechałem na to spotkanie we wtorek koło 16.30 zaczęło padać, lać! Burza nad miastem. Pomyślałem to dobrze, nikt nie przyjdzie. Publiczność jednak dopisała. Kiedy wszedłem na salę gimnastyczną, pomyślałem – ktoś ją zmniejszył. Wtedy, te 44 lata temu była znacznie większa. Organizatorzy przygotowali występy artystyczne. Czułem się trochę, jak na akademiach z tamtych lat. „Szkoło, szkoło... gdy cię wspominam, oczy mam pełne łez”. Miło było. Dostałem piękny bukiet kwiatów (liście eukaliptusa, jako ozdobniki!). Na dodatek bochen chleba ze Zgierza. Rodzina była zadowolona. Kwiaty zostały w Szadku, połowa chleba też... Po spotkaniu carpaccio „U Włocha”. A potem to już nocne Polaków rozmowy. Padłem koło 23. To był długi dzień... Środa to w Szadku dzień targowy. Nie kupiłem niczego, ale zacząłem sezon truskawkowy, były pyszne i prawdziwe. Kaszanka w Jedynce (to taki sklep na Rynku). Ozór w sosie chrzanowym na obiad i w drogę. Fajnie było... Dziś dzień dziecka. Jakiego dziecka? Pozdrowienia i życzenia. Żeby zawsze było w nas trochę dziecka. Nie za dużo, ale tak w sam raz. A żeby życzenia się spełniły jednak trzeba wznieść jakiś toast. Wprawdzie dziś dzień bez alkoholu, ale wino to prawie nie alkohol. Zwłaszcza wino australijskie. No to wybrałem d’Arenberg The Laughing Magpie Shiraz Viognier McLaren Vale 2010, South Australia. Na zdrowie! Zdjęcia nadal z 6 października 2016. Sydney.
Płyta na dziś: Procol Harum „Novum”. 50 lat po „A Whiter Shade Of Pale”. Koledzy w świetnej formie! Polecam. W niedzielę poszedłem do dużego sklepu kupić ten album. Nie było. „Może Pan zamówić na naszej www” – powiedziała Pani w kasie. Mario zamówił, wczoraj przyszło, dziś słucham. Można? Można... Trzeba!
PS: od dziś OLIS publikuje listę sprzedaży płyt winylowych w naszym kraju. Koniec świata, jak by powiedział Pan Popiołek... Jutro zapraszam rano na elpetrójkę.
Pozostałe wpisy
» Zaczęli grzać... (2024-10-01, 19:54)
» Plaża... (2024-09-28, 19:54)
» Zachodu jest warte... (2024-09-26, 19:54)
» Korsyka... (2024-09-24, 19:54)
» Śnieżka w śniegu... (2024-09-14, 19:54)
» Jesien w Chicago... (2024-09-12, 19:54)
» Przez Samolot... (2024-09-10, 19:54)
» Pomyka jesień... (2024-09-03, 19:54)
» Park Narodowy Zion, Utah... (2024-08-31, 19:54)
» Wielki odlot... (2024-08-29, 19:54)