Marek Niedźwiecki

Albo inaczej niespodzianka. Kanion Antylopy. To było 10 dni temu. I w zasadzie nic nie zapowiadało takich zdjęć. Arizona, rezerwat plemienia Nawaho. Miejsce odkryte jakieś 30 lat temu, dostępne do odwiedzania od 1997 roku. Trzeba wejść z grupą, z przewodnikiem. Jak nam powiedziała nasza PaniPrzodowniczka, chodzi o to, żeby dyscyplinować turystów. Trzeba dać szansę wszystkim, oglądanie trwa dwie godziny...

Antelope Canyon, zwany także Kanionem Korkociągu. Niedaleko Page. Nasza grupa wchodziła o 10 rano. Czekając w długiej kolejce pytałem siebie: co ja tutaj robię? Kiedy weszliśmy, nie miałem pytań. Najlepiej być tam rano, bo światło, jeśli na zewnątrz świeci słońce, bywa zjawiskowe. Tak było 10 października tego roku. Ile zrobiłem zdjęć? Będzie jeszcze na wspominanie tutaj po powrocie do Warszawy. Przewodniczka, która chodzi tam codziennie po kilka razy, wie gdzie stanąć, żeby światło było dobre. Jak na zdjęciu wiodącym. Bardzo proszę, idziemy dalej. Godzina mija szybko, ale wspomnienia i zdjęcia zostają. Ta natura... Ten kanion powstał przez miliony lat wskutek wymywania piaskowca przez deszcz i burze. Ta natura jest niezmierna. Starsi Panowie Dwaj. Ciągle ktoś nas pytał, czy jesteśmy braćmi. Robert mówił, że bliźniakami, ale że ja jestem starszy (albo młodszy...). Robert jest młodziakiem, a ja – jak widać. Ale te białe włosy na głowie, to tylko takie światło.
Byliśmy dziś na lunchu w koreańskiej. Dobrze się złożyło, Alina zamówiła dla mnie zupę BARDZO ostrą i to mi chyba załatwiło ostateczne pozbycie się przeziębienia. Dzięki Alina... Poza tym jedzenie było smaczne, ale jak zwykle porcje rodzinne, czyli zdecydowanie za duże. Za dużo jedzenia! A już tak miło waga szła w dół. Jutro lista przebojów w Wietrznym Radiu, pojutrze Klub Sokół Riders, w niedzielę obiad u Marzeny, a w poniedziałek samolot powrotny. Takie mam plany...


TOP 30 (sobota, 21 października 2017)