Trochę się bałem zobaczyć ten film. Trochę... Jest mocno niepokojący. Prawdopodobny. Bałem się zasnąć w niedzielę wieczorem. Nie można jednak mieć takich snów na zawołanie. Wczoraj już o tym nie myślałem. Bardzo dobry Hotel Gdańsk, tuż po koncercie Basi. Po piwie pszenicznym z cytryną. Szkoda, że nie jest jeszcze tak ciepło, żeby smakowało jak witte biere w Amsterdamie.
(Dalej…)
Leć Adam, leć! W sumie dobrze, że dziś nie latali na wyścigi, bo i tak za dużo wzruszeń jak na jeden dzień. Cała Polska nosiła dziś wąsy. Ja tam specjalnie się nie musiałem szykować na to święto. Od lat jestem niemodny. Ale inni koledzy? Zabawnie wyglądają. Tak na chwilę poczuć tę wspólnotę. Dobre wibracje. Radość Mistrza. A co będzie dalej? Zwykłe, szare życie, które tak lubię...
(Dalej…)
W Marka się urodziłem. Jak dobrze... Rodzice wybrali Marek Wojciech. Drugie po Tacie. Taka tradycja rodzinna. Zachłysnąłem się światem około 9 rano. Pewnie po ciężkiej nocy. Ważyłem ponad 4 kilogramy. Miałem bardzo czarne włosy. To się ostatnio zmieniło... Bezpowrotnie. Był rok 1954. Dziewięć lat po drugiej wojnie światowej. Ale to brzmi... Jak widać na zdjęciu, w dzieciństwie miałem problem z zębami.
(Dalej…)
Niby zawsze jest tak samo, a jednak... Przyszła wiosna. Inna, niż wszystkie poprzednie. Biegłem. To musiało być dawno temu, bo jakoś ten bieg wcale mnie nie męczył. Radość. Tak, pamiętam, że cieszyłem się, jak dziecko. Zwyczajną radością życia. Pachniało cudownie. Dookoła nie było jeszcze zieleni, ale pachniały pola i woda w rzece. Było pięknie i bezpiecznie. Biegłem oczywiście na nasyp z torami kolejowymi.
(Dalej…)
proszę nie mylić z "bunga bunga"! Prawie tak samo się czyta, a wrażenia chyba znacznie większe. Chyba, bo wszak nie jestem Premierem Włoch, to skąd mam wiedzieć? Chodzi po prostu o większe zdjęcia z mojej Australii 2009. Na dużych więcej widać. Na mnie robią jeszcze większe wrażenie. No to się dzielę! To było w lipcu. Tam była zima akurat, a ostatniej nocy to u nas śnieg spadł. Tak na koniec zimy...
(Dalej…)
W "zielonej" tonacji pochwaliłem się, że jakiś czas temu dostałem prezent od słuchacza. Święty Patryk specjalnie dla mnie. Posypały się listy, jak to wygląda. Bardzo proszę - praca od słuchacza na ścianie. Poza tym pada deszcz, piwo też zielone, Jameson na zdrowie... "Whiskey In The Jar". Zawsze tylko ładnie grać! Jutro rano lp3. Do południa głosowanie na Listę Przebojów Programu Trzeciego. Polecam...
(Dalej…)
Widok z okna na miasto mają za co najmniej milion. Lato, bo to był styczeń. Na zdjęciach i widok z okna, i ogród. Już tęsknię... A z tęsknoty chętnie wracam do zdjęć. Dziś święto Pi, bo to 3.14, a w Ameryce tak zapisują datę. Dzisiejszą. Każdy pomysł świętowania jest dobry. Zanim dotrą nowe płyty z Chicago świętuję dziś słuchając największych przebojów Jamesa Taylora. To więc moja płyta na dziś...
(Dalej…)
Robert Kubiszyn. Młody, zdolny... Za album "Before Sunrise" ma 4 nominacje do Fryderyków. Odwiedził mnie dziś w "Markomanii". Gra na basie między innymi u Anny Marii Jopek i Grzegorza Turnaua. Ten album pokazuję Go, jako Artystę pierwszoligowego. Trzymam kciuki! A Czytelnika namawiam do zapoznania się z całą płytą. Warto poznawać nowe! Robert marzy o zdobyciu Kilimanjaro. A ja znowu śnię Australię...
(Dalej…)
"I Dream Of Spring". Taką piosenką 3 lata temu zaczynał się album k.d.lang "Watershed". Marzyła mi się ostatnio Jej nowa płyta i jest! Znaczy "Sing It Loud" pojawi się na rynku 11 kwietnia, ale dziś już słucham tej muzyki. Słucham i słucham... Lubię k.d.lang. Najbardziej od czasu, gdy w Tower Records w Nowym Jorku w 1992 roku kupiłem "Ingenue" po usłyszeniu piosenki "Constant Craving".
(Dalej…)
Obiecałem całe pola kwiatów i bardzo proszę! Lawenda. Zjawiskowo wygląda i pięknie pachnie. A miód to na dodatek zdrowo smakuje. A taki tam przypadek. Święto Pań i koniec karnawału. Nie tylko z tych okazji umyłem dziś rano samochód. Już prawie niczego nie było widać przez szyby. Bałem się, że mi ktoś życzliwy napisze na masce na przykład "czyścioch". Tak, będzie wiosna. Już się na nią cieszę...
(Dalej…)
Polana Jakuszycka. Zawsze w pierwszy weekend marca. I jak tu nie jechać? Podróż tam, po elpetrójce w piątek. Prawie 8 godzin jazdy. Porażka, bo to przecież 550 kilometrów. Katowicka w remoncie. Zimą? A no zimą! Dobrze, że radio ładnie grało po drodze. Budzenie w sobotę przed 7. Będzie długi dzień... Najważniejszy jest start do biegu głównego. Na 50 kilometrów. O 9.30. Zaraz potem mój bieg na polanę, żeby zacząć audycję o czasie.
(Dalej…)
99 lat. Rocznik mojego Taty, który nie żyje już od 18 lat. Pani Irena miała piękne i długie życie. Jest bez wątpienia jedną z naszych najwybitniejszych aktorek wszech czasów. "Kobieta Pracująca". Mistrzostwo świata wykonała wiele razy w swoich rolach. Cudowna, zachwycająca, zabawna, perfekcyjna. I znowu muszę napisać, że kończy się jakaś epoka. Tak, kończy się. Jak dobrze, że możemy wracać do tego, co stworzyła...
(Dalej…)