...czyli dalszy ciąg nadawania zdalnego. Trochę inne radio... Z widokiem na obrazki sztuki aborygeńskiej wiszące na ścianie i żonkile w wazonie. Najważniejsza jest jednak muzyka. I wspomnienia... Zdjęcia kliszowe tym razem z Korsyki. Porto i Scandola, maj 2004 roku. To był piękny maj. Jak każdy inny maj. Jaki będzie tegoroczny? Już zaraz, bo po świętach zacznę go chyba planować. Dokąd by się wybrać? W Polskę!
(Dalej…)
Byłem tam tylko jeden raz. W lipcu 1997 roku. Kilka dni w bogatym świecie. Barwnym, kolorowym, pachnącym... A z pokoju hotelowego słuchałem koncertu... Supertramp. Taki przypadek. Cudownie. Po dniu pełnym wrażeń koncert marzeń, na dodatek z lampkę białego wina w ręku. "Kto bogatemu zabroni?". Nie byłem bogaty, po prostu miałem szczęście i przypadkowe zaproszenie. Miłe i sympatyczne. Na basenie spotkałem Jona Andersona, też przypadkiem. W kasynie nie byłem, bo nie lubię...
(Dalej…)
Urodziny dziś mają między innymi Aretha, Elton i... Wenecja. Ta ostatnia dziś kończy 1600 lat. Byłem tam w 1977 roku. Mam zdjęcia tylko czarno białe. Ale jeden ze Słuchaczy podkolorował to jedno. Ładnie... Dziękuję! Bujny, czarny włos i okulary Diora. Taka była wtedy moda. Ponoć wraca... Ja się na tym nie znam, ale Słuchaczka napisała, że takie wąsy ma teraz na przykład Harry Styles. Ten to ma styl! I wszystkiego najlepszego dziś urodzonym...
(Dalej…)
Artystka zmarła dzisiaj... Taką wiadomość dostałem od Drożdżówki - Teresy Drozdy. Tereska przywiozła mi kiedyś z Pragi album Hany, na którym jest jedna z moich ulubionych piosenek - "Levandulova" (1987). To było w 2006 roku. Cztery lata później poznałem płytę "Mlynskie kolo v srdci mem". Zachwyciła mnie wtedy czeska wersja "Avec le temps" Leo Ferre. "Ten zlodej cas" dziś brzmi jeszcze smutniej... Wspomnimy Artystkę w czwartkowej audycji. Naszym gościem będzie Teresa Drozda.
(Dalej…)
Z pozdrowieniami dla Marty Malinowskiej... Kubulek wymyślił, że nadaję ze Studia Domowej Roboty. Dobre! Dziś chyba wreszcie się udało wygrać bieg z przeszkodami. Było dobrze słychać... Jutro rano dalszy ciąg, proszę trzymać kciuki. Moje dzisiejsze wybory muzyki, to taka przymiarka do Wielkiego Piątku. Zupełnie świadomie, bo to piękna muzyka. Sprawdza się zawsze. Długie piosenki, więc zestaw krótki. Zdjęcia kliszowe z Salzburga, rok 1998 albo jakoś tak...
(Dalej…)
Lubię mieć miejsca ulubione. W Sydney jednym z takich jest Oyster Bar. Z widokiem na Harbour Bridge. Ostryg nie lubię, ale zawsze tam zamawiam kieliszek Chardonnay, talerz serów i... wystarczy. Tam pisałem pozdrowienia na widokówkach do Rodziny, znajomych, czasem także do Słuchaczy, jeśli mieli ochotę na "pocztówkę z końca świata". Były takie czasy... Zdjęcia kliszowe z 1995 roku. Sydney Beautiful!
(Dalej…)
Marzy mi się taka pogoda jak na zdjęciach kliszowych. Marzy mi się taka trasa... Z Jakuszyc do Kopalni Stanisław, dalej szczytami do Chatki Górzystów, Orlego i powrót do Biathlonu. Cały dzień na słońcu. Ale czy teraz bym dał radę? Zdjęcia zrobione jakieś 15 lat temu. Pomarzyć dobra rzecz, w czwartkowe popołudnie. Po powrocie placki ziemniaczane z sosem czosnkowym i zasłużony sen. O niczym, zdrowy, oczyszczający... Były takie czasy.
(Dalej…)
Łubin przypomina mi dzieciństwo. Babcia Leokadia przestrzegała, żeby nigdy nie zasnąć na polu łubinu. "Jeśli tam zaśniesz, już nigdy się nie obudzisz...". Ciekawe, co by mi się przyśniło. Od 2004 roku łubin to także Nowa Zelandia. Najpiękniejsza... Zjawiskowo barwna i kolorowa. Chciało by się teraz rzucić wszystko i tam lecieć... Marzenia jak ptaki. Szybują po niebie. A niebo tam niebieskie. Zdjęcia kliszowe...
(Dalej…)
Jest piękny! Wtedy, w 1998 roku był zjawiskowo piękny. Z samej fascynacji i ekscytacji opaliła mi się twarz. Lato w kwietniu? Bywa... Były wtedy sklepy z płytami, bezkarnie można było spacerować Broadwayem. Od ulicy 4 do 86... Po drodze 52 Street. Dalej Central Park. "Strawberry Fields Forever". Zakupy w Nowym Jorku to sama przyjemność. Nie tylko zakupy płytowe. "Niedwabna" marynara ze złotą nitką służyła mi przez lata. Minęły...
(Dalej…)
Nowa Zelandia. Jedyna taka kolacja wigilijna. Piraci, Lasy i ja... Nie było bogato, ale za to jak radośnie. W prezencie pod choinką, której nie było dostałem album Pete'a Murray'a "Feeler". Piosenka "So Beautiful" została ze mną już na zawsze, a płyty słuchaliśmy do końca podróży po Nowej Zelandii. A tam lato akurat... Piękne, co widać na zdjęciach. Kliszowych. Aż by się chciało tam być. Dziś w Dunedin koncertowała grupa Crowded House. Wraca normalność?
(Dalej…)
O kuchnia, zamykają "Pekin". Moja ulubiona chińska restauracja w Warszawie. Trzydzieści lat tradycji i... dziękujemy. Pandemia wykończyła... Jadałem "chińczyka" w Nowym Jorku, Sydney, Chicago, Hobart, Bangkoku, Singapurze... Długo by wymieniać. Najbardziej mi smakował ten warszawski. Dwa dni temu ostatni raz zamówiłem kurczaka w pikantnym sosie generała. Trochę żal. Wszystko mi zabiera...
(Dalej…)
Zdjęcia kliszowe... Dziś wypadło na film z pierwszej podróży do Australii. Wylądowałem w Perth, stamtąd samolotem do Adelajdy. Z Adelajdy do Melbourne busem. Kilka osób plus kierowca - przewodnik. Jedna noc po drodze. Pierwszy befsztyk z kangura. Do tego lampka Chardonnay. Już wiedziałem, że nie będę fanem befsztyków, ale zostanę wielbicielem i testerem wina australijskiego. Do dziś... Po drodze pierwszy raz 12 Apostles. To było 26 lat temu...
(Dalej…)
when the feeling's gone, and you can't go on... Tak się dzisiaj czułem "kierując się na południe" z domu. Bywa... We wtorek poszło, jak z płatka. Dziś jak po grudzie... Jak z tunelu albo z kosmosu, kiedy przypomniałem piosenkę "Rocket Man". Sprzęt odmówił posłuszeństwa. W takich razach mam ochotę wstać i wyjść. Dotrwałem do końca audycji. Dziękuję za listy wsparcia, przepraszam za jakość przekazu. A może to jest tak, że kiedy się bardzo chce, to nie zawsze się udaje? Przepraszam...
(Dalej…)
Nowa Zelandia. Grudzień, znaczy tam środek lata. A na zdjęciach zima. Jak to na końcu świata. Tongariro Alpine Crossing w Parku Narodowym Tongariro. Trasa na jeden dzień. Prawie 20 kilometrów. Najpierw w górę, tam trochę jak na Księżycu, a potem w dół. Piękny szlak, zjawiskowe jeziora w kraterach. Zdjęcia kliszowe, bo był 2004 rok. Na górze zdałem sobie sprawę, że mam lęk wysokości. Ale jakoś się udało... Jestem!
(Dalej…)
W kalendarzu jest dziś taki dzień... Za dwa miesiące maj, maj, maj dilajla! Kilka majowych weekendów w ostatnich dwudziestu latach udało się spędzić w Jakuszycach i okolicach. Zatęskniłem... Zdjęcia kliszowe. Kolory prawdziwe. Oglądam jak widokówki z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Po takiej zimie, jaką mieliśmy "majówka na śniegu" na Polanie Jakuszyckiej odbędzie się na pewno. Ale zaraz potem zacznie się sezon grilowania. Tak, jakby nic się nie stało...
(Dalej…)