...albo cały kraj w remoncie. Podróż samochodem do Szklarskiej z Warszawy, to tylko albo aż 550 kilometrów. W poniedziałek przez Opole. Niby OK, ale i tak godzina stania w korkach na obwodnicy Opola, bo remontują. Dobrze, że remontują. Droga piękna i jesienna, więc było miło. 6 i pół godziny i już tam jesteśmy. Powrót przez Strzelce Opolskie, czyli dalej autostradą, bo tak miało być wygodniej, lepiej i bez korków. No tak...
(Dalej…)
Lepiej późno, niż później... I już wiem, jaką mam grupę krwi. A poza tym wszystko w porządku. Hidden Lake zobaczyłem 22 sierpnia tego roku. Zdjęcia stamtąd pokazałem 3 września. Dopiero jednak kilka dni temu odebrałem wywołane negatywy, które tak trochę bez przekonania strzelałem podczas podróży po Stanach Zjednoczonych. A jak wyszły zdjęcia? Zapraszam do albumu...
(Dalej…)
Obiecałem wracać do wspomnień z ostatniej podróży do Australii, no to wracam. Są takie, że czasem mi się wydaje, iż to był tylko sen. Ale ja lubię śnić... Do Thredbo w Górach Śnieżnych pojechaliśmy z Sydney w sobotę 20 października. Wczesnym rankiem. Tak, żeby tam być przed południem. Zdążyliśmy. Szybka decyzja, gdzie nocujemy. Puste miasto, puste hotele... Około 12 wjeżdżaliśmy wyciągiem na górę.
(Dalej…)
Marzy mi się całodniowa sesja fotograficzna w Łodzi. Tak, żebym mógł odwiedzić wszystkie miejsca ulubione. Po 30 latach. I żeby była taka pogoda, jak przedwczoraj, kiedy robiłem te zdjęcia. Miałem tylko chwilę, ale i tak udało się złapać kilka pięknych widoków. Już jakiś czas temu Kinga zaprosiła mnie do Pałacu Młodzieży w Łodzi na spotkanie młodziaków (14-17 lat), którzy w przyszłości zastąpią nas. Dziennikarzy prasy, radia i telewizji... Spotkanie wypadło w poniedziałek 20 października.
(Dalej…)
No i minął rok. 17 i 18 października 2007 spędziłem w Sydney. To były dwa bardzo różne dni. Widać to chyba na zdjęciach. Dzień pierwszy - szary. Dzień drugi - barwny... O wszystkim jak zawsze decyduje słońce. No i ta nieokiełznana wiosna. Najpiękniejsza, jak wszędzie na świecie. Tyle, że tam w październiku. Do zakochania jeden krok. No i kilometry chodzenia, co tak bardzo lubię...
(Dalej…)
Chodzi o nowy album Anny Marii Jopek "Jo & Co". Zapis koncertów z udziałem Richarda Bony, Mino Cinelu i Dhafera Youssefa. Niezwykły to zapis, o czym Anka mówiła podczas konferencji prasowej z okazji wydania albumu wczoraj w Łazienkach Królewskich. Było miło i światowo... Już wczoraj się okazało, że w dniu premiery płyta jest już "złota", a to pewnie nie koniec nagród. Dla fanów Anny Marii a must! Nie wiem, jak odbiorą ten album inni...
(Dalej…)
Jutro minie dokładnie rok od pierwszego tutaj wpisu. Mija rok, dobry rok... Czy taki był? Każdy sam to dla siebie musi ustalić. Mój był nie najgorszy. I tego się będę trzymał. Podróże do Australii, Stanów Zjednoczonych, w Góry Izerskie. Nie było źle. W tym czasie 44 074 osób odwiedziło mój dziennik 160 424 razy i obejrzało 450,170 stron. Dziękuję... Cudownie! Ale najbardziej niezwykły wynik zanotowaliśmy w liczbie krajów, skąd naszą stronę otwierano. Jest ich 76.
(Dalej…)
Marek Kotański założył MONAR 30 lat temu. Zrobił kawał dobrej roboty. Niestety, bardzo potrzebnej. Od kiedy zginął w wypadku 6 lat temu, w październikową sobotę odbywają się koncerty rockowe pod Pałacem Kultury. Byłem na wszystkich. W tym roku zapowiadałem Maćka Silskiego. Najważniejsze jest chyba jednak poparcie dla idei Marka. Ratować ludzi, którzy mają problem z narkotykami...
(Dalej…)
Przychodzi w samą porę, bo już zaczynałem słyszeć kaszlących, a w przychodniach widziałem coraz więcej pacjentów. Ja tylko na okresowe badanie krwi. Za kilka dni wreszcie będę znał swoją grupę krwi. Człowiek o sobie nigdy nie wie wszystkiego. Nie podejrzewałem, że dam sobie radę bez telewizji w tym naszym skomplikowanym świecie. Znaczy bez połowy najważniejszych programów. A jednak daję!
(Dalej…)
Przeprowadzka była szybka i już nadajemy program z nowego studia. Słychać i widać chyba lepiej. Na inaugurację zaprosiłem Korę. Lubię z Nią rozmawiać, a poza tym właśnie się ukazała nowa płyta "Metamorfozy". Dziś od rana padało. Jesień... Nie poszedłem na bazarek, bo w domu wszystko mam. Gdyby było słońce, to bym dziś zagrał takie klasyki jesienne, jak "Autumn Leaves" w zjawiskowym wykonaniu Evy Cassidy, albo "When October Goes" Barry'ego Manilowa.
(Dalej…)
no bo przecież jest ich wielu. Czy Anioł Stróż może być Anielicą? Mój jest facetem i nie ma ze mną lekko. Budzi mnie w ostatniej chwili, gdy zasypiam za kierownicą. Jakieś 70 kilometrów od Warszawy, gdy wiem, że już wyjechałem i jest wszystko OK. Krzyczy do mnie:" nie rób, nie idź, nie zgadzaj się, nie podpisuj!". Jest poczciwy, jak to Anioł. A ja gumbowaty, jak to człowiek. Potem, kiedy już wdepnę w bagno pociesza mnie. A to ładną pogodą, jesiennym słońcem, pięknym zdjęciem natury...
(Dalej…)