A nie pisałem jeszcze, że nie lubię tego dnia? Znaczy lubię, bo "do południa" nieźle grało. Nie wiem dlaczego z końcem roku jakoś mi się pozytywnie kojarzy "Fantasy" Earth Wind & Fire. Muzyka na dziś: The Best Of Earth Wind & Fire. Potem w samo południe lampka Sauvignon Blanc z Marlborough w Nowej Zelandii, bo tam właśnie wtedy przyszedł Nowy Rok. Toast z bliskimi na Myśliwieckiej. Taksówczką do domu. PaniPotrzeba?
(Dalej…)
Nie znasz dnia, ani godziny. Chyba wczoraj. Przyszła PaniDziennikarka po wypowiedź, a kiedy już się wypowiedziałem, powiedziała: uciekam, bo ja taka chora. No i masz babo placek! Nie ma zgody na chorowanie. Dziś robota, jutro robota, potem Sylwester i ten Top. A może Radio Piotrków da sobie beze mnie radę? Pomyślę o tym jutro. Noc była słaba, ale rankiem wszystko wygląda inaczej. Nawet katar. No właśnie: Qatar...
(Dalej…)
Wild Oats XI ustanowił nowy rekord trasy regat Rolex Sydney Hobart Yacht Race, który od tegorocznej edycji wynosi 1 dzień, 18 godzin, 23 minuty i 12 sekund. Pięciokrotny zwycięzca prestiżowego wyścigu żeglarskiego dołożył tym samym kolejny - szósty sukces, mijając linię mety w Hobart około godziny 8:30 miejscowego czasu. Poprzedni rekord był gorszy o około 50 minut. A dwa lata temu jam tam był! I widziałem finisz...
(Dalej…)
Ponoć już u nas jest. To te zmiany temperatur. Dzień przed Wigilią było minus 8, dzień po Wigilii - plus 8. Zmieniłem kurtkę na jesienną. Nie wolno się przegrzewać. Tak mówią... Czosnek. Na mnie dobrze działa. Nie dam się, bo nie mam czasu na chorowanie. Jeszcze 5 dni intensywnej roboty radia. Codziennie na antenie. Czy ja się z kimś ścigam? Nie. Tak wyszło. Ale potem przyjdzie czas odpoczywania. Szczegóły wkrótce.
(Dalej…)
Wyglądam za okno. Śnieg jeszcze leży, ale to już takie resztki. Pada deszcz. Już jakieś 5 godzin. Jutro po śniegu będzie tylko wspomnienie. I tak jestem szczęściarzem, bo wczoraj w Wigilię Wigilii pojechałem do Sieradza i Szadku. A2 rewelacja. Rano to nawet świeciło słońce. Chwilami. W Warszawie było minus 8 stopni, tam już tylko minus 5. Ani śladu po śladach na śniegu. Zdrowie najważniejsze. A to na razie nie szwankuje. Dziękuję...
(Dalej…)
Śnieg, śnieg, śnieg. Zima przyszła wczoraj o 12.12. Jakoś tak w chwili, gdy miał nastąpić kolejny koniec świata. Jak widać, jeszcze jesteśmy. Będą białe święta. Napadało i tak zostało. Dziś rano w Warszawie było jak na widokówce. Minus 10 stopni, słońce świeciło bardzo śmiało i posypywało płatkami śniegu. Jak na obrazku z dawnych lat. Cuda, cuda ogłaszają. I do tego ładna muzyka. "Nieoczywiste piosenki z dzwoneczkami"...
(Dalej…)
I w zasadzie to był taki zwykły dzień. Codzienny... Normalny. Budzik obudził. Marcel poprowadził ranek. Nie poszedłem na bazarek, bo wszystko w domu mam. Pomidory już prawie nie smakują, jak pomidory. Kończą się smaczne lobo. "I'd Love You To Want Me". A, tak mi się przypomniało. Ech, by się zerwało avocado prosto z drzewa. Czarne Avocado. Smakuje jak niebo. Choć w zasadzie nie bardzo wiem, jak może smakować niebo...
(Dalej…)
Jest niezdrowa! Ogólnie rzecz biorąc życie nie jest zdrowe... Tak wyszło. Kiedy byłem małym chłopcem Mama mi mówiła: "nie pij wody, bo ci się żaby zalęgną w żołądku". Tak było w latach 60 ubiegłego wieku. Teraz się mówi, że wodę trzeba pić. Co najmniej 2 litry dziennie? Codziennie? Najlepiej niegazowaną. Od dawna wiedziałem, że nie należy pić napojów podczas jedzenia. Najlepiej po. Nauczyłem się. Przyzwyczaiłem...
(Dalej…)
Zamiast choinki na razie kupiłem Gwiazdę Betlejemską i jemiołę. A do tego jeszcze Amaryllis, bo chyba już za kilka dni ładnie zakwitnie. Tak obiecał Pan Sprzedawca. Choinkę to może dopiero za tydzień? U nas w Szadku drzewko ubierało się dopiero w Wigilię rano. Tato je oprawiał w stojak, a my - znaczy rodzeństwo i ja - stroiliśmy je. Głównie Małgola, bo była najstarsza. Do dziś zresztą ubiera dużą prawdziwą choinkę. Jak wtedy...
(Dalej…)
Taki dzień się zdarza raz. Niby taki sam, jak każdy inny, ale 13.13.13 na przykład już nie będzie. Jutro 13 grudnia. Zima wtedy była jeszcze bardziej sroga. Jeszcze zimniejsza. I jakaś taka szara i nieprzyjazna. 13 grudnia 1981 roku byłem w domu, w Szadku. Wpadłem jak zwykle na weekend. Zostałem na dłużej. Do Świąt, do Nowego Roku? Nie pamiętam. Nie chce się pamiętać przykrych spraw. Wyrzuca się je z pamięci. Ja tak mam...
(Dalej…)
Blue Mountains są niezwykłe. Jak wszystko Downunder. Znajdują się jakieś 100 kilometrów od Sydney. Na zachód. Szybką autostradą niewiele ponad godzinę jazdy. Z kawą gdzieś po drodze. Można się do nich wybrać malowniczą drogą lokalną, ale nie polecam, jeśli ktoś ma chorobę morską. Raz tak jechałem. Gunia mnie powiozła. Był 1995 rok. Zdjęcia z dzisiejszego dziennika, to październik 2007 roku. Taka moja tam ucieczka...
(Dalej…)
Nie będę ukrywał, że słucham ostatnio "piosenek z dzwoneczkami". I staram się wybierać do moich audycji te mniej ograne. Bo chyba mimo pięknego śniegu za oknem irytują mnie infantylne "jinglebellsy". A to przecież ma być ten "czas najpiękniejszy". Przed świętami. Nie ukrywam, że już od jakiegoś czasu wolę ten czas oczekiwania od samego świętowania. Tak mam. I dobrze, że latoś będę miał "święta prasujące". Tak się ułożyło...
(Dalej…)
Odcięło mnie od dostępu na całe 24 godziny. I dopiero w takich chwilach dociera do nas, że jesteśmy uzależnieni. Przepraszam, że piszę w liczbie mnogiej, ale tak jakoś łatwiej się przyznać. Człowiek przyzwyczaja się do dobrego. Internet nie zawsze jest dobry, ale i tak przywykłem. Aż tu nagle nie mogę sobie niczego sprawdzić. Słabo... I stąd ten wpis z nagła. Piątek rano. Sypie śnieg. Piotrek gra nowości i archiwum...
(Dalej…)
Szybkie dni. I tak niech będzie... Żeby jakoś bez większych problemów dotrwać do Świąt. Potem Top Wszech Czasów i już będziemy czekali na wiosnę. Dziś zjadłem ostatnie świeże grzyby w tym roku. Szare i zielone gąski. Kupione w piątek przetrwały do dziś. Bo sobota to Kraków. MediaTORy. Szybkim pociągiem po Markomanii do Krakowa. Przyjechał ze 4 minuty przed czasem. Gala długa, ale z przyjemnym zakończeniem...
(Dalej…)