I już zaraz minie połowa roku. Tak pięknie dziś i ciepło. W dużym mieście piknik za piknikiem. Majówki... Dawno, dawno temu bywałem na majówkach. W Szadku. W lesie koło dworca kolejowego się odbywały. Straż pożarna przywoziła coś w rodzaju podłogi. Niezbyt równo zbite deski. Tam się tańczyło. Znaczy Starsi tańczyli. Ja byłem Młodszy. Do podglądania, hasania po lesie. W najlepszym razie miało się dwa złote na oranżadę. Była słodka...
(Dalej…)
Miasto dziś stanęło. Pękła rura. Gruba rura i dużo wody. Porażka. Jak żyć Pani Premier, jak żyć Panie Prezydencie. Coś mi sie stało? Jutro będzie jeszcze gorzej. Rozumiem rowerzystów. Wiem, że często mają "pod górkę", bo przecież codziennie jadę samochodem do pracy. I widzę. Ale... Błagam, nie róbcie tej "masy krytycznej" w piątek wieczorem. Kiedy po mieście jeździ się najtrudniej w tygodniu. Wiem, nic na to nie poradzę, ale musiałem...
(Dalej…)
Nie mogę wyjść z tego lasu... I jakoś wcale mi się nie chce. Trochę tu pada, jest trochę słońca. Zamglenie. Ale przede wszystkim ta natura. Listek, mech, kwiatek. No tak już mam. Bo ciągle jestem w przeddzień Sylwestra 2010 roku. Ciągle jestem na Tasmanii. Cztery i pół roku temu. I zostanę tutaj jeszcze czas jakiś... Miesiąc temu było trzęsienie ziemi w Nepalu. Miesiąc temu Mama zmarła. I nic. Czy czas leczy rany? Pozwala nie pamiętać...
(Dalej…)
Nie da się dziś nie potrącić tego tematu. Zresztą ja bardzo chętnie! Tak, trzymam kciuki za Monikę Kuszyńską. A piosenka "In The Name Of Love" jest bardzo ładna. Miłość... Pamiętam konkurs czarno biały, jak na przykład "Congratulations" w wykonaniu Cliffa Richarda w 1968 roku. Pamiętam kolorowy - ABBA "Waterloo" w 1974. Pamiętam konkurs naszego debiutu eurowizyjnego. Edyta Górniak śpiewała "To nie ja". Był rok 1994...
(Dalej…)
Jacek Lech śpiewał kiedyś przebój pod takim tytułem. Jak to się dzieje, że są piosenki i płyty, do których chce sie wracać? Pytanie jest retoryczne. Ale jak to się dzieje, że do niektórych wspomnień chce się wracać coraz częściej? Znam odpowiedź na to pytanie. Przychodzi do mnie zawsze, kiedy słyszę utwór, który mi przypomina coś miłego. Tak było dziś rano, kiedy usłyszałem w radiu "Ze mną bądź" Huberta Szymczyńskiego i ABC...
(Dalej…)
Czyli niespodziewany koniec roku 2010. Wybraliśmy się tam dzień przed Sylwestrem. 1147 metrów nad poziomem morza. Trasa na 5 godzin. Dla naszej "sekcji fotograficznej" raczej na sześć. Na dodatek padało, była mgła, było ślisko... Narzekać dalej? Nie, nie będę, bo w sumie było cudownie. Tasmania. Mt.Wedge leży między jeziorami. Lake Pedder i Lake Gordon. Pure nature... Po drodze nie spotkaliśmy chyba nikogo...
(Dalej…)
Lubię zjeść chińczyka raz na jakiś czas. Zupa pikantno kwaśna, ogórki z czosnkiem, wołowina z czarną fasolą przyprawiona na ostro, bakłażany słodko kwaśne, ryż biały, herbata zielona. Wszystkiego po trochu. Pycha... Szparagów chyba nie było w karcie. Ale te zrobię sobie sam. Sezon trwa. No i żeby grała muzyka. W radiu zawsze za krótko gra. W domu poprawiam. Płyta na dziś: Mario Biondi "Beyond". Szkoda, że znowu nie po włosku...
(Dalej…)
Mike Oldfield i Graham Goble będą mieli urodziny jutro. A ja je przyspieszyłem. I nawet nie wiem dlaczego. Na szczęście piosenki "Man On The Rocks" i "Lady" zabrzmiały pięknie w Tonacji Trójki. Może to ta jutrzejsza Zimna Zośka? Przy okazji najlepsze życzenie imieninowe. I urodzinowe też. A może to ten wczorajszy dzień. W końcu było trzynastego. Pociąg z Poznania miał 40 minut opóźnienia. Niby nic, ale po prostu szkoda czasu...
(Dalej…)
Lubię mówić i pisać: wrócę do tematu. Nie zawsze wracam? No to dziś wracam. Potrącimy sobie temat Festiwali Piosenki w Sopocie. Różnie się nazywał. W latach 60 i 70 Opole było Krajowym Festiwalem Piosenki, a Sopot był Międzynarodowym. Tak, to było takie nasze "okno na świat". Czekało się na tę imprezę, a raczej na przekaz telewizyjny przez cały rok. Cała Polska oglądała Opole w czerwcu i Sopot w sierpniu. Jakoś mniej więcej tak...
(Dalej…)
Zeszłą sobotę spędziłem w Sopocie. Pani Stanisława zobaczywszy mnie dziś powiedziała: "Pan Marek opalony". Tak, byłem w Sopocie i była piękna pogoda. Trochę zimno, ale słońce jak szalone... Trochę się bałem tej dzisiejszej rozmowy, ale tylko trochę. Niepotrzebnie. Śniła mi się po nocach. Śniłem także wtorkowy koncert "Gramy dla Wojtka". Też się boję. Jakiś taki bojący się zrobiłem. Co to może znaczyć PanieDoctorze?
(Dalej…)
Mój pierwszy album Missy Higgins "The Sound Of White" przywiozłem z Australii w styczniu 2005 roku. Grałem z niego w radiu piosenkę "Ten Days". Tak to się zaczęło. Album zdobył 9 razy platynę na rynku australijskim. Następne płyty kupowałem "w ciemno". Kiedy dowiedziałem się, że Artystka szykuje album z klasykami piosenki australijskiej, nie bardzo wiedziałem na co liczyc. "Oz" ukazała się 19 września ubiegłego roku...
(Dalej…)
Śniadnie dwa razy w tym samym miejscu. W sobotę - rewelacja! Wszystko, jak być powinno. Prawdziwe jajki, kiełbaski pachnące i smaczne, kawa w samą porę. Pieczywo, fakt, białe, ale raz na jkiś czas chyba można zgrzeszyć? Woda lekko gazowana, ale nie z lodówki. W niedzielę - słabo... Jajki z pulpy, kiełbaski przypalone, pieczarki zimne. Masło nie podane. Woda była z lodówki, choć prosiłem o ciepłą. Gardło i głos. Trzeba dbać...
(Dalej…)
Jak dobrze, że jednak przyszedł maj... Dziś kumulacja. Strażacy, hutnicy, kominiarze świętują. Matury. Jak zwykle w porę zakwitły kasztanowce. Marcel zagrał rano "Lemon Tree". Ile to już lat? Nie pamiętam tematów moich egzaminów maturalnych. Pamiętam strach, stres, niepokój? To był w moim życiu pierwszy taki egzamin. Inne czasy. Ale młodość była pewnie tak samo piękna, jak dzisiejsza. I tak samo się cieszyliśmy, kiedy już było po...
(Dalej…)