Świetny gość. I jak gra? A jak mówi? Miło Go było gościć na Myśliwieckiej. Przed rozmową na antenie zobaczył Studio imienia Agnieszki Osieckiej i obiecał, że następnym razem w nim zagra. Dla naszych słuchaczy... Lubi Polskę. Jest tutaj 17 raz od 2001 roku. Znaczy lubi... Niepozorny gigant. Pracuje z największymi i dla najlepszych. Ostatni album studyjny wydał 7 lat temu. Następny będzie dopiero za rok. Tak powiedział...
(Dalej…)
27 maja 1989 roku była sobota. 379 notowanie Listy Trójki poprowadził Grzegorz Miecugow, bo ja się wybrałem na koncert Steviego Wondera. Stadion Dziesięciolecia, tak były takie czasy... W piątek poprowadziłem "wzrockową", a potem pojechałem do Hotelu Victoria na konferencję prasową z Wonderem. Szczęśliwie zaczęła się nie o 18, a o 19. Zdążyłem. Zadałem nawet jedno pytanie... Konferencja trwała 45 minut.
(Dalej…)
Czytamy coraz mniej. Nie było tego dziś widać na Stadionie Narodowym. Warszawskie Targi Książki... Pojawiam się na nich od kilku lat. "Australijczyk" wyszedł w 2015, a ciągle go tam podpisuję. Także wcześniejsze: "Radiota" i "Nie wierzę w życie pozaradiowe". Ale także płyty. I to nie tylko te wydane przez radiową Agencję Fonograficzną. Same miłe spotkania. Bardzo za nie dziękuję...
(Dalej…)
Czasem "napadnie" mnie jakaś płyta. Zupełnie bez powodu... Dziś wpadł mi w oko album "Even in the Quietest Moments" grupy Supertramp. Słucham i słucham. Było dobrze. 1977 rok. Grupa powstała 50 lat temu w Londynie. Od razu miała dwóch liderów. Roger Hodgson i Rick Davies podpisywali wszystkie utwory, obaj śpiewali. No i jak to w takich razach bywa (Beatles, Pink Floyd), rozeszło im się. W 1983 roku. Roger nagrywał solo, Rick został samodzielnym liderem grupy...
(Dalej…)
Nie będę narzekał, że za dużo deszczu. Choć kiedy patrzę na to, co się dzieje na południu kraju, to jestem trochę przestraszony. Nie panujemy nad naturą. Zawsze z nami wygra. Nie padało - źle. Pada też źle, bo pada zbyt intensywnie. Pan Krzysiu już nie przywozi na bazarek zeszłorocznych jabłek. Może już mu wyszły... Zaraz będą czereśnie. I wtedy zapytam, jak sytuacja w jabłkach w tym sezonie. Czy będą celesty?
(Dalej…)
Lubię pszczoły, bo uwielbiam miód. Prawie każdy... Zawsze piszę, że mój ulubiony smak to Leatherwood, czyli rzemienicowy. Z Tasmanii. Ale pyszny jest też faceliowy z Mlądza. Albo spadź iglasta. Kiedyś taki kupowałem w Szklarskiej Porębie, ale już nie ma tego sklepu. Ostatnio kolega przywiózł spadziowy z Puszczy Białowieskiej. Też smakuje... Truskawki z łyżką miodu i jogurtem? Pycha... Zosia mówi, że na razie najsmaczniejsze są greckie.
(Dalej…)
Granatowy sweter w szare paski. Życzliwa Słuchaczka napisała dziś, że paski są passe. Ja też jestem, więc to się jakoś równoważy. Paskuje do siebie? Jak coś lubię, to lubię. Tak, mam dwa jednakowe swetry i jakoś wcale mi to nie przeszkadza. Miałem dziś być gdzie indziej, ale to dopiero jutro. Dziś "noc muzeów". A to się nawet dobrze składa. Eksponat w moim małym muzeum wcześniej pójdzie spać...
(Dalej…)
Stacey Kent. Bardzo lubię... Jim Tomlinson sprawdził w swoich notatkach i okazało się, że ten pierwszy koncert Stacey w Warszawie, w Hotelu Victoria miał miejsce 4 albo 5 kwietnia 2001 roku. Do dziś pamiętam tamto wydarzenie. Dla mnie to było odkrycie! Podarowałem Artystce bukiet z kwiaciarni Gaudi (jeszcze wtedy była...). Dostałem od Stacey album "Dreamsville". I się zaczęło. Mam wszystkie Jej płyty. Wszystkie lubię...
(Dalej…)
Jack Savoretti... I miałby ochotę zaśpiewać temat w filmie o przygodach Bonda, Jamesa Bonda. Kto wie? Be Careful What You Dream of... Miło było go spotkać w sobotę. Porozmawiać... Sympatyczny i rozsądny młody człowiek. Młodość jest piękna, to w sprawie zdjęcia Jacka z Olą Budką. Wyglądają, jak milion dolarów, prawda? Zdjęcia strzelał Darek Kawka, dziękuję... Tak, zapytałem Go, czy już kupuje latosie truskawki.
(Dalej…)
To był długi dzień. Ten 2 września 2018. Wczesne wstawanie, bo samolot do Bastii przez Monachium. Lunch w Erbalundze. Droga do Porto i jeszcze ten niesamowity zachód słońca. Porto... Jedno z moich miejsc na ziemi. Wymarzone. Wspominałem już, że kiedy w listopadzie 1991 roku Kaziu zawiózł mnie z Ajaccio do Porto - pomyślałem, że jeśli kiedyś będę bogaty, będę tutaj spędzał wakacje. Nie wzbogaciłem się, ale trzy lata później znów odwiedziłem Porto...
(Dalej…)
Popadało trochę i pachnie! Chyba dopiero teraz wiosna buchnęła majem. Jest pięknie i zielono. Urodziny Bono i Grahama Gouldmana. Najlepszego! JaJacek przypomniał mi, że wczoraj były urodziny Haliny Poświatowskiej. Fakt, przegapiłem. To dziś sięgnę po tomik Jej poezji. Tak na dobranoc. Ale wcześniej słucham muzyki. Filip Chretien "Devant". Jak to możliwe, że ten album nie został hitem? Jak dobrze, że go mam...
(Dalej…)
Jeśli dziś czwartek, to zapraszam na pizzę do Erbalungi. Jadam pizzę tak mniej więcej raz na rok. No chyba, że lecę na Korsykę, to wtedy mogę częściej. Ta z 2 września 2018 śni mi się po nocach. Znaczy tylko jej smak... A może to oliwa, a może Orezza, a może karafka białego wytrawnego? A może miejsce, atmosfera, zapach wczesnej jesieni? Pewnie wszystkiego po trochu. Zapatrzenie, zasłuchanie. Chce się żyć...
(Dalej…)
Ciąg dalszy obiecanych zdjęć z soboty. Bardzo proszę... Mamy jednak "wyjątkowo zimny maj". Ale chyba tak jest piękniej. Rok temu już było lato. Za wcześnie. Zawsze coś. Jedno, co dobre to to, że pomidory już smakują jak pomidory. Ale aż się boję myśleć jak to się robi. Kupiłem rzodkiewki, zjadłem dwie, a resztę wyrzuciłem. Wiem, nie powinno się marnować jedzenia. Ale co to za jedzenie...
(Dalej…)
Lubię sobotę. Zawsze przed audycją mam czas na spacer. Dziś miałem go chyba trochę więcej, a pogoda zachęcała do robienia zdjęć, więc... Łazienki. Z poranka. Jak ta przyroda pięknie buchnęła majem! A Tom Jones tradycyjnie zaśpiewał "maj, maj, maj dilajla". I poszło... Bo pierwsza piosenka w audycji zawsze jest najważniejsza. Na dodatek jeszcze "Those Were the Days", bo wczoraj urodziny miała Mary Hopkin...
(Dalej…)
Tydzień prawie samych niedziel. Ale za to jaka przyjemność jeżdżenia po mieście! Wszędzie bliżej. Rzadko tutaj bywam w środy, ale przy święcie czasu jakby więcej. Leczo zjedzone, kroki zrobione. No to na zdjęciach zapraszam na chwilę do Williamstown. Dzielnica Melbourne. Byłem tam 2 listopada 2016 roku. Już zaraz miną trzy lata od mojego ostatniego lotu do Australii...
(Dalej…)