Po takiej ilości deszczu i przy takich prognozach pogody muszą się pojawić grzyby! Majowych prawdziwków nie było. Kurki są, ale chyba już trochę mi się przejadły. Nie grzeszę? Dziś w "powtórce z rozrywki" Irena Kwiatkowska śpiewała "Balladę jarzynową". Ale to majstersztyk! Jarzyny & warzywia cudowne na bazarku. Wreszcie dobry bób, cudowna fasolka szparagowa. Kalafior się wystawia. Pomidory się uśmiechają. Pomidory ulubione moje...
(Dalej…)
Lubię sobotę. Jazda po mieście jest samą przyjemnością. Słońce świeci. Tankowanie po drodze do radia. Puste korytarze na Myśliwieckiej. Szybka kawa, żeby nie zdążyła ostygnąć. Dwie godziny na antenie trwają, jak jedna chwila. Ładnie grać... A do tego gość. Taki jak dziś - Julia Sokołowska. Serce rośnie. Polka potrafi! No i spotkała Davida Fostera, Phila Ramone, George'a Duke'a. Szczęściara. I bardzo zdolna. A śpiewa jak Anita Baker...
(Dalej…)
Z wtorku na środę. Miałem szczęście, bo pogoda była wymarzona na spacery i zdjęcia. Już nie pamiętałem, jaka to przyjemność obejść miasto Plantami. Ile to już lat od moich pobytów w Krakowie na Studenckim Festiwalu Piosenki? Jedenaście, dwanaście, trzynaście? Jacek Kaczmarski był jednym z jurorów konkursu. Ja nieśmiało także. To było w maju. Najpiękniejszym miesiącu wiosny. Kiedy Festiwal przeniósł się na październik...
(Dalej…)
Każdego roku zieleń w naturze jest trochę inna. W tym roku wyjątkowo bogata i intensywna. Może to te deszcze? Albo fakt, że wiosna latoś była długa. Lato nie przyszło w kilka dni po zimie. Ostatnio tak bywało. Lubię długie wiosny. Lubię kolej rzeczy. Nie lubię dowiadywać się pod koniec czerwca, że nowa płyta Stephena Bishopa jest na rynku od połowy stycznia. Ale jak to mówią: lepiej późno, niż później. Już przesłuchana...
(Dalej…)
Tak, jestem uzależniony. Także od dostępu do internetu. Kiedy tydzień temu wróciłem z Brzezin, okazało się, że poczta elektroniczna nie działa. Ciągle mi się ściągał jeden list. Wielokrotnie... Pomyślałem, że to znak. Będę miał wolne, nie muszę pisać dziennika. Następnego dnia wyjeżdżałem do Szklarskiej. Widać tak miało być. Bez dostępu - bez roboty. Skorzystałem z okazji i "nicnierobiłem". Lista i Markomania z Brzezin były między deszczami...
(Dalej…)
Był w poniedziałek, ale zdjęcia przyszły wczoraj. Premiera nowej płyty grupy Perfect. "Da Da Dam" to moim zdaniem najlepszy album grupy od co najmniej 20 lat. Sam słyszałem, jak w telewizorze Grzegorz Markowski powiedział, że to najlepsza płyta grupy Perfect... w historii zespołu. A może? Tak, czy inaczej mamy ważny album tego roku. Tego rocka... Mnie się podoba. Grzegorz i Darek odwiedzili mnie w Trójce. Zdjęcia zrobił Hubert Komerski...
(Dalej…)
W odwiedziny do Rodziny. Szadek i Sieradz. Dobry pomysł w taki upał, bo pod orzechowcem jednak chłodniej. Przyszło lato... Jeśli truskawki można jeść prosto z krzaka, to już chyba przyszło. Trochę trzeszczy w zębach, ale jaka przyjemność. Truskawki smakują jak dzieciństwo. A rosół gotowany na warzywach z "własnego" ogrodu pachnie inaczej... Jak ten w domu na Kościelnej 8. I Get A Little Sentimental.
(Dalej…)
Po audycji (Bo Saris jest wyższy ode mnie, typowy Holender...), pojechałem na Piknik Archiwalny Polskiego Radia. "Wyciągnęli Niedźwiedzia z archeo". Pałac Staszica w centrum miasta. Miło, sympatycznie, o radiu, o podróżach, o przeszłości. W końcu to archiwalia. Ciżba ludzka, bo pogoda dopisała. Kiedy o 14 skończyło się spotkanie, pomyślałem, że na Myśliwiecką wrócę spacerem. Nowym Światem. Piękne nasze miasto jest...
(Dalej…)
Nie zawsze wesele, ale 25 lat minęło. Dwadzieścia pięć lat! "Freedom" Jefferson Airplane brzmi w takiej chwili jeszcze piękniej, niż na co dzień. Co ja robiłem w tamtych dniach? Zaglądam do dziennika. Piątek 2 czerwca 1989. Byłem mocno zapracowany. "Tonacja (piątek o 12) deszczowa. Wzrockowa (wieczorem, na żywo w TVP2) taka sobie. Gram, co mam. Samolot z Paryża jest opóźniony o 2 godziny. Znaczy wyląduje o 22.15"...
(Dalej…)
Przespałem. Prześniłem... Bo odpocząć trzeba. Bo organizm najpierw daje znaki, a potem odmawia współpracy. Ja tak mam. I wtedy muszę dać sobie wolne. Taka była ta niedziela. Nawet mi się nie chciało zrobić kremu z zielonych szparagów. Co się odwlecze... Za to ciągle robię porządki w zdjęciach. I ciągle coś mnie zaskoczy. Jak te Góry Błękitne. Może to z tęsknoty? Kilka lat już mnie tam nie było. A miejsce jest zjawiskowo piękne...
(Dalej…)