Eukaliptus...

Marek | Blog Marka | 2018-07-16, 19:54

Przy dziewięćdziesięciu procentach wilgotności powietrza, gałązki eukaliptusa pachną mi w mieszkaniu jak szalone. Jestem w Australii! Bez paszportu, wizy i dewiz... Lubię ten zapach. Nie tylko dlatego, że przypomina mi miejsca ulubione. Przyzwyczajam się do zapachów. Powtarzam je. W sklepie z perfumami próbuję nowości, a i tak zawsze się kończy na Kenzo. Mój ulubiony zapach od lat. Chyba znowu jadą z wodą... Będzie padało. Wczoraj też padało. Pomyślałem rano, żeby odwołać Szadek i Sieradz, ale... pojechałem.


I całe szczęście, bo jak widać na zdjęciach tam było słonecznie i bez deszczu. No i smacznie, jak to u Rodziny. Śniadanie w Szadku, obiad w Sieradzu. Wyjechałem stamtąd o 15, bo przecież o 17 był finał Mundialu. Ruszyłem w słońcu i ze Siestą w radiu. S8 dojechałem do A2 i... zaczęło padać. 100 kilometrów w deszczu. Łapało mnie spanie... Byle nie zasnąć za kierownicą! Mnie się udało, ale tuż przed Warszawą była jednak kolizja 4 samochodów. Któryś kierowca przysnął? Ja dojechałem... Suchą stopą wniosłem słoiki do domu. Była 16 minuta meczu. Dwie minuty później padała pierwsza bramka. Trzymałem za Chorwatów. Ale Francuzi byli świetni, zwłaszcza w drugiej połowie meczu. Dobrze się ogląda takie spotkania. A radość fanów obu drużyn po ich powrocie do domu, wzruszająca i budująca. A za oknem znowu będzie lało... I dobrze, noce są ciepłe będzie grzybobranie. Dziś na bazarku kurki były po 55 złotych za kilogram. Zaczekam na prawdziwki i podgrzybki. Nieśmiało pojawiły się latosie jabłka. Czekam na celesty. No i tak nam płynie czas.
Muzyka: Czytelnik poprosił o więcej konkretów. OK, pomyślę o liście moich ulubionych płyt. Zacznę oczywiście od lat 70. I chyba dlatego dziś znów posłuchałem "Year of the Cat" Ala Stewarta (1976). Ciągle tak! Może nawet pierwsza dziesiątka? Z rozpędu sięgnąłem jeszcze po kompilację Paula McCartneya "Pure" (2016). Wybór samego Artysty. Zestaw nieoczywisty, ale gra pięknie. A z piosenek francuskich, jakie dziś przypomniałem w "do południa" najpiękniej mi zabrzmiała "piękna historia" Michela Fugain'a. Ale zaraz potem "Butterfly" Danyela Gerarda. Znaczy jednak lata 70...
Zdjęcia na dziś: Szadek i Sieradz - wczoraj... Plus eukaliptus i przydasie zdziś...
Wino na parny dzień: Penfolds Koonunga Hill Shiraz Cabernet 2016, South Australia.
PS: jutro urodziny Stanisława Tyma. Najlepszego!

Eukaliptus... Eukaliptus... Eukaliptus... Eukaliptus...
Eukaliptus... Eukaliptus... Eukaliptus... Eukaliptus...
Eukaliptus... Eukaliptus... Eukaliptus... Eukaliptus...
Eukaliptus... Eukaliptus... Eukaliptus... Eukaliptus...
Eukaliptus... Eukaliptus... Eukaliptus... Eukaliptus...
Eukaliptus... Eukaliptus... Eukaliptus... Eukaliptus...

Pozostałe wpisy
» Licciola, czyli gdzieś między... (2024-10-03, 19:54)
» Zaczęli grzać... (2024-10-01, 19:54)
» Plaża... (2024-09-28, 19:54)
» Zachodu jest warte... (2024-09-26, 19:54)
» Korsyka... (2024-09-24, 19:54)
» Śnieżka w śniegu... (2024-09-14, 19:54)
» Jesien w Chicago... (2024-09-12, 19:54)
» Przez Samolot... (2024-09-10, 19:54)
» Pomyka jesień... (2024-09-03, 19:54)
» Park Narodowy Zion, Utah... (2024-08-31, 19:54)
Marek Niedźwiecki RSS Feed

Ten blog to wyraz moich osobistych poglądów. MN