... a dwie pory roku. Wrzesień na Korsyce i listopad w Jakuszycach. Zdjęcia kliszowe. Test przed Australią. Postanowiłem wrócić do aparatu fotograficznego, to coś jak powrót do muzyki z płyty winylowej. Do winylu nie wracam, ale jestem fanem zdjęć kliszowych. "To nie są tanie rzeczy", a na dodatek trochę zawracania głowy, ale czego się nie robi, aby utrwalić wspomnienia? Wino na dziś - Primitivo. Za tydzień będzie Shiraz...
(Dalej…)
Następna klisza. Chyba trochę inne kolory albo gorzej widzę. A plaża na ostatnim zdjęciu - są jednak dzikie plaże. Oj, będą miejsca do robienia kroków. Może uda się pobić dzienny rekord 33 299 kroków. Ale to przy okazji. Myślę, że ważniejsza jest systematyczność. Trochę ponad 14 tysięcy dziennie. Tego się trzymam. Kupiłem jednak choinkę. Jak zwykle będzie stała bez ubierania. Wystarczy, że pachnie lasem... No i odpaliłem Jona Lewie "Stop the Cavalry". Jednak idą...
(Dalej…)
Dwie noce i jeden dzień ziębiło mnie w mieszkaniu. Dałem radę... A w Australii już lato! W albumie kliszowe zdjęcia z Tasmanii. Queenstown po drodze z Cradle Mountain do Lake St.Clair. Piękna, kolorowa droga. Pamiętam, że w Queenstown wysłałem widokówki do kraju, naklejając ładne znaczki. Wtedy jeszcze to robiłem... Byłem dziś w galerii handlowej, żeby kupić... telefon. O 13 trudno było znaleźć miejsce na parkingu. "Krok po kroku...". Telefonów akurat nie było...
(Dalej…)
No to mam prawdziwą zimę... w mieszkaniu. Znów przestali grzać! Jak żyć? Stosuję zimny wychów. Wracam więc do lata w Australii. Dziś Tasmania i piękne, bardzo głębokie, bo do 215 metrów Lake St.Clair. Jeden ze zjawiskowo pięknych parków narodowych. Nic tylko strzelać kliszowe zdjęcia. Jak dobrze, że są jeszcze takie miejsca. Jakoś wcale nie dociera do mnie, że do Wigilii zostało 21 dni... Grzybowa na Antypodach? Nie wiem, czy się uda.
(Dalej…)
Uciekam na końce świata, żeby nie myśleć o tym, co się dzieje tutaj i tam. Bo kiedy o tym myślę mam koszmarne sny. A kto takie lubi? "Nie przejmuj się tym, na co nie masz wpływu". Niby o tym wiem, ale myśli jednak uciekają w złe miejsca... Zdjęcia w dzisiejszym albumie głownie z Sydney. Z czasów, kiedy na Harbor Bridge można było wejść z aparatem fotograficznym. Jak w bajce - dawno, dawno temu... Kiedyś nie lubiłem niedzieli, teraz lubię...
(Dalej…)
Kupiłem nową kołdrę i... sny mam kolorowe. Co to może znaczyć Panie Doctorze? Ciągle nie umiem sobie "zadawać" snów, ciągle śni mi się radio, ciągle koszMarkiem jest sen o problemach z samochodem, ale "sny kolorowe, pomaluj moje sny" - niech tak będzie. Nie śni mi się Korsyka (dziś na kliszowych zdjęciach), nie śni mi się Australia, ale lecę tam już za dwa tygodnie i dwa dni. I znowu będę robił zdjęcia kliszowe...
(Dalej…)
jesień była tutaj piękna, słoneczna, kolorowa. Po relacji z zimy w Jakuszycach wracam do Warszawy sprzed kilku tygodni. Nie możemy narzekać, listopad nie daje nam się we znaki. A słońce robi swoje. Patrzę na datę i widzę, że za miesiąc już będzie po... OK, jest dobrze, wykorzystajmy ten czas najlepiej, najpiękniej. Jutro mam wolny dzień, może by się wybrać do "Bibendy". Będę dawał znaki, choć nie wiem czy coś przebije pizzę z grzybami w Quirino. Smacznego...
(Dalej…)
"What a Diff'rence a Day Makes" śpiewała kiedyś Esther Phillips. Tak było w Jakuszycach w poniedziałek i wtorek. Z niebieskiej zmieniła się w białą... Jak widać na zdjęciach inaczej było w Miłkowie. Tam "pomykała jesień". Jutro będą 33 lata od śmierci Freddiego Merkury'ego. Ja tego dnia byłem w Ajaccio na Korsyce. Zakochałem się w tej wyspie od pierwszego wejrzenia. Uczucie trwa i pogłębia się... Lubię się zakochiwać w miejscach ulubionych.
(Dalej…)
Zima przyszła do Jakuszyc w poniedziałek. I od razu mnie zaatakowała. To był moment i mam guza na czole... Już mi znika. Droga z Jakuszyc do schroniska Orle - zjawiskowa. Dziś na zdjęciach niebieskich. Będą jeszcze białe. Tylko dwa dni, ale bardzo przyjemne i smaczne. Znowu pizza z grzybami w Quirino i pasta jajeczna na śniadaniu w DCS. Biegówki już tam widać. Ze śniegu cieszą się nie tylko dzieci... Lubię trzykropki.
(Dalej…)
Ile razy widziałem ten film z 1992 roku? Kilka, ale zawsze chętnie do niego wracam. I niestety za każdym razem mnie wzrusza. Lubię oglądać filmy z lat 90 ubiegłego stulecia, bo są dobrze zrobione, nie straszą, nie ma w nich wielu wulgaryzmów... A może to kwestia mojego wieku? Coraz rzadziej daję radę wytrwać nawet przy obrazach szpitalnych. Tak mi się porobiło... Na zdjęciach kliszowych Tasmania, Freycinet National Park. Piękne miejsce.
(Dalej…)
"Yesterday, When I Was Young" śpiewa Shirley Bassey. Pomyślałem, że PRZESZŁOŚĆ była piękna... I chyba dlatego lubię wracać tam, gdzie byłem już. Pamiętam powrót z Biegu Piastów w marcu 2020 roku. Na lotnisku we Wrocławiu miałem trochę czasu. Niebo wyglądało pięknie, ale przerażająco. Jak to w marcu, pomyślałem... Niektórzy podróżujący mieli maseczki na twarzach. Chyba nikt nie przewidział co nastąpi potem...
(Dalej…)
Miasto jak z obrazka. Pięknie położone - Catarack Gorge robi wrażenie. A może to te kliszowe zdjęcia? Tak, są niezwykłe... Ale to już dawno ustaliliśmy. To była moja pierwsza podróżna Tasmanię. Mieszkaliśmy w Tass Villas. To musiał być styczeń 2001 roku, bo kiedy włączyłem radio w hotelu w Hobart, prezenter powiedział, że Savage Garden są na pierwszym miejscu Hot 100 Billboardu. "I Knew I Loved You"...
(Dalej…)
Znowu zadziałało! Restart rutera i już śmiga... Wczoraj przyszedł Pan Technik i wymienił. Wszystko grało... Rano przestało grać. Radio miałem tylko w telefonie. Lepszy rydz... No właśnie, w zieleniaku rydze i podgrzybki. Jest radość! Sezon już się kończy, trzeba więc korzystać. Jutro mam wolny dzień, więc będzie jesienne leczo. Też lubię. Dziś dzień kotleta schabowego. U mnie nie było... Ziemniak, pól marchewki, garść fasolki, a do tego podgrzybki zamszowe w sosie własnym.
(Dalej…)
Proszę nie kupować 2 batoników "Forever". Nic nie jest na zawsze... Przestrzegam także przed Marcińskimi rogalami. Są smaczne, ale idą w boczki. A co z tradycją? OK, jednego rogala zjem. Jakoś się to potem rozchodzi... Zdjęcia z 1.11.11 - Pushkar, Indie. Święto Divali i wielki targ wielbłądów. Robi wrażenie... Ciekawe ile kroków zrobiłem tamtego dnia? Dziś jak zwykle - 14 tysięcy. "jutro też jest dzień". Z jakiego to serialu?
(Dalej…)
Dawno, dawno temu to dla mnie jakieś 25 lat. Moja druga podróż do środka Australii, czyli Ayers Rock. Dobry hotel, białe wino, smaczne jedzenie, aborygeńskie malowidła i niezapomniane widoki. Zdjęcia na kliszy zostały. Lubię do nich wracać. Pamiętanie jest ważne. "Lista nieobecności" to z roku na rok dla mnie coraz większe wyzwanie. Stress, którego nie lubię. A potem za krótka noc z piątku na sobotę. Zawsze coś...
(Dalej…)
Miałem dziś sięgnąć po jeden z odcinków serialu "Detektyw Monk", ten który dzieje się w Helloween, ale jakoś to nie moje klimaty... A na dodatek "złapał" mnie inny serial. "Terytorium". Ładnie, choć brutalnie pokazuje Australię. Są zdania, że to taki gorszy "Yellowstone". Może tak, ale w tym australijskim gra... Jacek Koman. Gra więźnia, ale gra jak zwykle dobrze. Serial miał premierę tydzień temu. Tylko 6 odcinków, ale może będą następne?
(Dalej…)
Lubię taką jesień, jaką mieliśmy w sobotę i niedzielę... A potem już było jak w nowej piosence Roberta Lamma. Dobrze, że barwy jesieni udało się utrwalić na zdjęciach. Rano w zieleniaku były rydze, podgrzybki i prawdziwki. Piękne... Czy próbowali Państwo jajecznicy na rydzach? Jest pyszna. Rydze pokrojone jak flaki smażone na maśle klarowanym do odparowania, aż zaczną skwierczeć. Sól, pieprz i dwa jajki. Cała robota. Smacznego...
(Dalej…)
Moja ostatnia podróż do Australii była 8 lat temu. Październik i początek listopada 2016. A tam wiosna akurat... Piękna, co widać na zdjęciach. Tym razem nie kliszowe i to też widać. Dziś Hobart z początku listopada. Uwielbiam, bo to jedno z "moich" miejsc na świecie. Mount Wellington albo MONA, a po powrocie do portu Fish Frenzy. Gunia mówi, że już nie taka, jak kiedyś, ale... co jest takie jak kiedyś?
(Dalej…)
Jak było prawie 30 lat temu? Kolorowo i kliszowo. Vancouver to jedno z najpiękniejszych miast jakie widziałem. Zdjęcia z Victorii, miasta na Vancouver Island. Jesień... Kolory jeszcze piękniejsze. No i 30 lat temu byłem młody, czarne włosy i te sprawy. W Vancouver byłem na koncercie Sheryl Crow, a Jola pracowała w sklepie muzycznym A&B Sound. Wszedłem do sklepu i zobaczyłem, że właśnie wyszła nowa płyta Michaela Franksa... Była radość.
(Dalej…)
Niedawno sięgałem po zdjęcia i wspomnienia z Agry w 2011 roku. Obiecałem kliszowe wspomnienia z 1986 roku. Oto są... Smog był znacznie mniejszy, turystów też chyba mniej... Tak mnie zaczarował Taj Mahal, że byłem tam wtedy dwa razy. W autokarze powrotnym do Delhi siedziałem obok lekarza ze Szwajcarii. Następnego dnia wracał do domu. Zostawił mi trochę lekarstw. Te tabletki, gdybyś miał biegunkę... Szczęśliwie nie miałem.
(Dalej…)
Kiedy w 1984 roku wróciłem z pierwszej podróży do Indii, Singapuru, Nepalu i Malezji marzyłem, żeby mi się przyśniły Indie. Śnił mi się czysty Singapur. Australia też mi się nie śni... Szadek tak. Na szczęście mam zdjęcia. Wracam do kliszowych, bo mają piękniejsze światło. A może chodzi o wspomnienia? Czterdzieści lat mija od pierwszej podróży do Indii, wrócę i do tamtych obrazów... Dziś Sydney, tam zawsze jest zjawiskowo...
(Dalej…)
Australijczycy mówią, że Nowa Zelandia jest nudna... Uwielbiam taką nudę! Obie wyspy są piękne. Nad wyraz i nad podziw. Zdjęcia kliszowe, od razu widać po kolorach. Byłem dziś na rydzach... na bazarku oczywiście. Jutro będzie jajecznica z rydzami. To połączenie odkryłem w poprzednim sezonie. Zawsze myślałem, że rydze tylko smażone na maśle, tylko posolone. Jajki jednak są tu na miejscu, dobrym miejscu. Za to pomidory? Mamy koniec sezonu... Addio.
(Dalej…)
Les Oliviers, Porto na Korsyce. Budzę się rano i z tarasu przed domem widzę... górę. Robi wrażenie, bez względu na pogodę. Z najmłodszym uczestnikiem naszej "grupy turystycznej" idziemy po bagietki. Dla mnie kawa, Miłosz wybiera ciastko z kremem czekoladowym. Od razu mamy prawie 20 pięter w nogach. W dól, a potem w górę... Na śniadanie kanapki z szynką - pyszne... Herbata Earl Grey z cytryną. A potem całodzienna wycieczka do miejsc najpiękniejszych...
(Dalej…)
Od zawsze lubię powtarzalność... Ryba w restauracji na plaży była taka smaczna, że wróciliśmy tam po kilu dniach. Danie było znowu pyszne (ja zamówiłem to samo - wątłusz...), a pogoda nawet lepsza. Zdjęcia bardziej intensywne i kolorowe. Z braku czasu trzeciego razu nie było... Dziś dziewiąta porcja obrazków Korsyki i to jeszcze nie koniec. W radiu mam nietypową trzydniówkę. Jutro "Stonowanie" (zastępstwo za Olę), w poniedziałek zamiana z Cichym na wtorek. Zapraszam...
(Dalej…)
Białe miasto na skale... Korsyka najbliżej Sardynii. Na zdjęciach prawie wyłącznie pocztówki - widokówki. Wystarczy kilka godzin, żeby zapamiętać to miejsce na zawsze. Makaron był pyszny, do tego kielich białego. A może po całym dniu chodzenia wszystko smakuje? Dziś mieliśmy ostatni dzień złotej jesieni. Telefon pokazuje, że od jutra 10 stopni mniej. Nic to, jesień też jest piękna, a kompot śliwka, jabłko, gruszka smakuje jak lato...
(Dalej…)
Najpierw Scandola, a zaraz potem "miasteczko z innego czasu". Upalnie, kolorowo i te zjawiskowe widoki. Jakby bez mieszkańców... Pewnie w dzień są w domach, żeby turyści mogli się zachwycać. Szklaneczka białego wina gasi pragnienie... Jakieś 30 kilometrów od Porto. Ostatni raz byłem tam jakieś 30 lat temu. Nic się nie zmieniło. Jutro będzie tam prawie 30 stopni. Korsyka w październiku? Też dobry wybór...
(Dalej…)
Rezerwat został założony w 1975 roku, osiem lat później wpisano to miejsce na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Odwiedziłem je drugi raz. Wcześniej katamaranem, teraz małą łodzią. Tam chyba zawsze jest taka piękna pogoda... Rejs Porto Girolata Porto trwa niecałe 3 godziny. Piękny czas, niezapomniane widoki, czysta natura. Jeśli ktoś trafi do Porto na Korsyce, polecam...
(Dalej…)
Po drodze z Bastii przez Calvi do Porto. Takie urokliwe miejsce. Sześć lat temu figi były już do jedzenia prosto z drzewa. Tym razem były jeszcze zielone... Za to Licciola była pełna ludzi. Taki przystanek na rozprostowanie nóg. No i te widoki... Tutaj wiele zależy od słońca, było zjawiskowe. Trudno uwierzyć, że tak było jakieś dwa tygodnie temu. Kompot śliwkowo, jabłkowo, gruszkowy jest słodki bez słodzenia. To chyba też zasługa słońca...
(Dalej…)
Sześć lat temu w Erbalundze zjadłem najlepszą pizzę w życiu. Dwa tygodnie temu poleciałem ją sprawdzić... Pizza reine spada na drugie miejsce. Na pierwszym jest pizza z grzybami w Quirino w Cieplicach! W Warszawie polecam Otto Pompieri na Placu Bankowym... Erbalunga nadal jest piękna i niesamowita. 10 kilometrów od Bastii, w kierunku Cap Corse. Kilka dni temu było 30 stopni, dziś rano 3. Dobrze, że kaloryfery już ciepłe...
(Dalej…)
W Piana trzeba skręcić za kościołem w prawo, jadąc z Porto. W Cafe on the Beach koniecznie wątłusz ze smardzami. Koniecznie Orezza i białe wino. Jak wakacje, to wakacje! Czy kroki robione na plaży liczą się podwójnie? Nie... Chyba dlatego w poniedziałek nie będę wyżej niż na 250 miejscu. Na ponad dwa tysiące uczestników to i tak nieźle. A poza tym kroki robię, bo lubię. Podobno wątłusz jest dostępny w Polsce? Będę szukał...
(Dalej…)