Zimowy plakacik...

Marek | Blog Marka | 2010-12-02, 19:09

Od rana tak sypnęło śniegiem, że postanowiłem zrobić sobie dzień wolny od jazdy samochodem. Mariusz zagrał za mnie bardzo ładną tonację, a ja pozałatwiałem kilka dawno nie załatwionych spraw. Czas... Chyba trochę mi przepływa przez palce, ale pewnie wszyscy to mamy. A może jestem w tym sam? Zima za oknem, to ja znowu zapraszam do letniej Australii. Słońce, błękit nieba, kwiaty, avocado i takie tam...


Zimę lubiłem tylko wtedy, kiedy byłem mały i mieszkałem w Szadku. Czekało się na nią prawie cały rok. Zima to znaczyło, że już zaraz przyjdą święta. Będzie choinka, prezenty, zapach jodły lub świerka w domu. Te zapachy to całe moje dzieciństwo. Do tego pomarańcze (nigdy nie smakowały lepiej), "mieszanka wedlowska" (Pierroty były najlepsze), prawdziwa czekolada z orzechami laskowymi. Zawsze tylko "od święta". Rzeka wylewała, potem zamarzała. Łyżwy. To było coś! Chciałem być jak Ondrej Nepela. Mistrz świata w łyżwiarstwie figurowym. W butach trzeba było zainstalować specjalne blaszki, żeby można było do butów przykręcić łyżwy. Jeździło się do zmęczenia kostek. Kiedy łyżwa zaczynała "uciekać" wracało się do domu. Rumień młodzieńczy na twarzy mrożonej przez kilka godzin. Ale jak się wtedy jadło! A jak później spało... Radio grało tylko kilka świątecznych piosenek. Stenia Kozłowska śpiewała "poro, poro grudniowa, poro kartek świątecznych". Dwa Plus Jeden "UU la la, lada dzień przyjdą święta". A tuż przed Bożym Narodzeniem Czerwone Gitary "Dzień jeden w roku". Kiedy już na początku lat 70 zacząłem słuchać także Radia Luxembourg Slade wyśpiewywali "Merry Christmas Everybody". Oj, czemu akurat dziś mnie złapało? Może to ten śnieg? Już nie jest taki, jak ten z lat 60. Nie wygląda jak z kartek świątecznych i kreskówek o Mikołaju. Wtedy wyglądał... Yesterday, When I Was Young. Tak, to pewnie to. Świat małego człowieka jest inny od świata dorosłego. Tamten był "samym niewiadomym". Kim będę, kiedy dorosnę. Czy uda się polecieć na koniec świata? Pamiętam, że bardzo się obawiałem przyszłości. I bardzo nie chciałem dorosnąć...
Music Was My First Love, znaczy płyta na dziś: Bernie Chiaravalle "The World Around Me". Muzyk od Michaela McDonalda. Im dłużej słucham, tym bardziej lubię. Niedostępna u nas w sklepach, odsyłam więc do moich audycji radiowych.
Jutro radiowy dzień. Zaczynam o 9.05. To będzie elpetrójka, kończę Listą po 22. W międzyczasie licytacja u Kubulka. Podarowałem specjalne wydanie płyty "18 til I Die". Z autografem Artysty. Do tego idzie album jego fotografii. Piękne wydanie. Kanadyjskie. Od Mamy Bryana - Pani Jane Clark.
Byle do soboty! Byle do wiosny...

Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...
Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...
Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...
Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...
Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...
Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...
Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...Zimowy plakacik...

Pozostałe wpisy
» Bonifacio... (2024-10-10, 19:54)
» Girolata... (2024-10-08, 19:54)
» Scandola... (2024-10-05, 19:54)
» Licciola, czyli gdzieś między... (2024-10-03, 19:54)
» Zaczęli grzać... (2024-10-01, 19:54)
» Plaża... (2024-09-28, 19:54)
» Zachodu jest warte... (2024-09-26, 19:54)
» Korsyka... (2024-09-24, 19:54)
» Śnieżka w śniegu... (2024-09-14, 19:54)
» Jesien w Chicago... (2024-09-12, 19:54)
Marek Niedźwiecki RSS Feed

Ten blog to wyraz moich osobistych poglądów. MN